Historia Kajtusia jest krótka. Kiedyś ktoś go skrzywdził, unikał więc ludzi jak ognia. Gdy trafił wreszcie na dobre dusze i znowu zaufał, zachorował na FIP. Los jest niesprawiedliwy. Chcemy jednak pokazać Kajtusiowi, że ma kto o niego walczyć, że nie jest sam.

Pomóżcie nam, prosimy!

Kajtuś pochodzi ze wsi pod Częstochową. Długo mieszkał w stodole u starszego małżeństwa. Unikał ludzi, ale nie był kotem typowo dzikim. Widać było, że kiedyś miał kontakt z człowiekiem, prawdopodobnie został skrzywdzony.

Nowi opiekunowie - cudowne, dobre dusze - krok po kroku przekonywali Kajtusia do siebie. Wreszcie zamieszkał w letniej kuchni przy ich domu.

Został wykastrowany z pomocą częstochowskiej Strefy Kota.

Fajnie byłoby teraz napisać: "żył długo i szczęśliwie". Niestety, życie Kajtka nie okazało się bajką. Kocurek zaczął źle się czuć. Starsze małżeństwo poprosiło o pomoc Strefę Kota.

Jedna, druga, trzecia diagnoza. Szukanie przyczyny i wreszcie wyrok: FIP.

Szybka decyzja: musimy podjąć walkę, dać Kajtkowi szansę, zrehabilitować się za wszystko złe, co go spotkało. Wiemy, że leczenie jest koszmarnie drogie.

Pomóżcie nam, błagamy!



Starsi opiekunowie nie poradziliby sobie z leczeniem. Kajtuś na czas leczenia trafił więc do cudownego domu tymczasowego, gdzie zaprzyjaźnił się z kotkiem Snikersem.

Kajtek chce żyć. Po pierwszych zastrzykach nastąpiła znaczna poprawa.

Nie pozwalajmy na przerwanie leczenia!!!

Prosimy, dajcie mu szansę!!!