Ok. 50 interwencji, licząc tylko te, które przeprowadziliśmy w tym roku. 29 zwierząt w domach tymczasowych. 40 otwartych spraw, żeby oprawców, którym odbieramy skrzywdzone istoty, dosięgła sprawiedliwość.

Viva! Interwencje – jesteśmy jak ci słynni superbohaterzy bez peleryn. Za to z gigantycznymi długami we wszystkich okolicznych lecznicach weterynaryjnych, bo w realnym świecie gotowość do stawienia się wszędzie tam, gdzie zwierzętom dzieje się krzywda, wiąże się właśnie z tym.

Dzisiaj to Interwencje potrzebują – Waszej! – interwencji. Jeśli nie uda się nam zebrać środków na uregulowanie wszystkich zaległych rachunków, będziemy musieli wstrzymać dalszą pomoc zwierzętom. Kto wtedy wstawi się za istotami podobnymi do tych z poniższych historii?

A oto (przykładowe!) historie, które dały nam finansowo w kość.

Klara: Starsza, schorowana sunia znaleziona na ulicy. Guzy, zapalenia, wychudzenie. Przeszła skomplikowane zabiegi: usunięcie listw mlecznych, śledziony, operację pęcherza. Dziś wraca do sił w domu tymczasowym. Ale dług po jej leczeniu mrozi nam krew w żyłach – 12 000 zł.

Rosie: Mikrosunia, której właściciele chcieli się pozbyć, gdy pojawiła się zmiana skórna. Trafiła do nas – i dostała szansę. Diagnoza, operacja, życie bez bólu. Ale koszty? Ogromne.

Maniuś: Malutki kotek znaleziony w deszczu. Początkowo zdrowy, nagle przestał jeść. Walka trwa. Szpital, leki, badania – ponad 1000 zł za jeden dzień leczenia.

Franio: Kociak ważący 350 gramów, zakatarzony, z odparzeniem i uszkodzonym okiem. Dziś zaczyna się bawić – ale jego leczenie to kolejne tysiące złotych.

Samego długu mamy już ponad 30 000 zł, a zapowiada się, że będzie on rósł. Pomóżcie nam spłacić zaległe faktury! Potrzebujemy – tym razem Waszej – Interwencji! 

Oto tylko niektóre z kwot na fakturach: