Witam :) Mieszkam na wsi w 50 letnim domu bez ocieplenia,że starymi podłogami,dziurawym i zapadajacym dachem w pomieszczeniach gospodarczych oraz starym piecem. To takie większe wydatki. :) Naprawa,wymiana, zakup - to nie tanie rzeczy :( Robię co mogę ,większość probuje sama ale technikiem to nigdy chyba nie będę :) . Mieszkam z dziadkiem ze znaczym stopniem niepełnosprawności lat 80 oraz synkiem 5 latka. Sama probuje ogarnac dom , ogród oraz sad. Niestety większość wymaga fachowych rak. Jestem samotna matka. Moja praca jest opieka nad dziadkiem, wynagrodzenie to dom. Nic z tego tytułu teraz nie dostaje. Żyję że świadczeń i renty z powodu epilepsji,na którą choruje od dziecka. Mimo tego że jestem sama, mimo tego ze póki dziadek żyje nie mogę podjąć stacjonarnej pracy , mimo że zdrowie nie zawsze dopisuje (mam dysplazję biodra,uszkodzone nerwy lewej ręki (teraz ręką osłabiona), walczę z początkiem raka szyjki macicy.  Mimo tego wszystkiego nie poddaje się, działam bo mam dla kogo. Staram się o lepszy byt dla mojego teraz 5 letniego syna , by miał lepszy start ode mnie (matką alkoholiczka , ojciec który nas opuścił narkoman były już teraz). Chce dać synkowi to, czego ja nie miałam. Wiem że ten dom ,to jest mój ostatni przystanek. Teraz tylko zostaje mi go ulepszać :) oraz tereny wokół nie szkodząc wydatkom codziennym, co nie jest łatwe. Dlatego tez byłabym bardzo wdzięczna gdyby państwo ,w miarę swoich możliwości,ulżyło nam trochę w tej codziennej bitwie o godny byt i ulepszony dom. Pozdrawiamy :) Niech Bóg wam wynagrodzi zdrowiem za okazaną pomoc :)