Witajcie wiele osób pytało mnie co z Rudikiem..... Nie byłam w stanie pisać o tym, musiałam ogarnąć emocje, teraz kiedy trochę czasu minęło chcę was poinformować czego dowiedzieliśmy się w Krakowie w Klinice.

Niestety wieści są złe. Jak wiecie początkowym problemem Rudika były uszy, permanentny stan zapalny i świerzbowiec( to był powód ogromnej rany na karku) Niestety miesiąc temu pojawiły się problemy z oddychaniem, które bardzo szybko postępowały. Ponieważ była potrzebna tomografia, udaliśmy się do Krakowa. Okazało się że problemem Rudika jest stenoza gardłowo nosowa, z którą nie da się za wiele zrobić, zwężenie jest tak duże że kot nie ma jak normalnie oddychać. Został pobrany wycinek na histopatologię. Dodatkowo w obu puszkach bębenkowych zamiast powietrza jest płyn. To wymaga interwencji chirurgicznej jednak... okazało się że wyniki morfologii bardzo się pogorszyły ( ze względu na nosicielstwo wirusa FIV) i uniemożliwiają operacje. Jestem załamana całą sytuacją, ponieważ bardzo chciałabym mu pomóc, a okazuje się, że niewiele mogę zrobić. Potrzebowałam kilku dni aby ogarnąć się z myślami i emocjami. Obecnie czekamy na wyniki histopatologii i dopiero wtedy będziemy podejmować decyzje. (Edit - wynik histopatologii wyklucza nowotwór - wreszcie coś pozytywnego)

Optymistyczny plan mam taki, aby poprawić jego wyniki morfologii, tak abyśmy mogli wykonać operację uszu. Łudzę się, że ta operacja może również poprawić sytuację ze stenozą.

Martwię się o Rudika, o jego życie i zdrowie, o to czy jestem w stanie cokolwiek zrobić. Ale martwię się też o pieniądze. We wtorek koszta wyniosły prawie 2000 zł... a co dalej?... może nas czekać kilka operacji...jak zapłacę... nie wiem.

Strasznie dużo problemów, jak na jednego kota....