Śmiertelna choroba chce zabrać Mieczysława
Śmiertelna choroba chce zabrać Mieczysława
Our users created 1 226 349 fundraisers and raised 1 348 538 903 zł
What will you fundraise for today?
Updates12
-
Dziś 81 dzień leczenia.Wykonaliśmy kontrolne badania i z niecierpliwością oczekujemy na wyniki krwi.USG całkiem przyzwoite lekarz nie ma zastrzeżeń więc jeśli elektroforeza będzie dobra w czwartek skończymy leczenie.Oby…
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Kolejny rok z rzędu, kolejny miesiąc grudzień i kolejny wyrok śmiertelnej choroby pytam dlaczego i nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie…Dlaczego padło na Mietka? Przecież od małego kociego dziecka wycierpiał już bardzo dużo dlaczego los tak bardzo go każe.
Wyrok śmierci zapadł a ja nie potrafię się pozbierać…
Mietek trafił do mnie z dwójka swojego rodzeństwa w sierpniu jako maleńkie 2-tygodniowe kocięta. Rzuciłam wszystko by zając się ich wychowaniem. Cieszyłam się z każdego dnia ich życia a przywiązanie moje do nich mogę porównać szczerze do tego co czułam jak wychowywałam swoje dziecko. Ta miłość do zwierząt w moim przypadku jest bezgraniczna. Zawszę pomogę jeśli tylko mam miejsce u siebie przygarnę, wyleczę, znajdę dom po prostu zrobię wszystko bo inaczej nie potrafię. Zaczęło się sypać już w październiku kiedy dzieciaki prawie odchowane, samodzielnie jadły, bawiły się jak małe dzieci-radość nie schodziła mi z twarzy do momentu gdy nie zaczęły chorować. Grzybica, koci katar oporny na leczenie, braliśmy pod uwagę kalici i herpes - chociaż nikt nie potrafił postawić diagnozy jednoznacznie. Walczyliśmy z tym kilka tygodni. Mam wrażenie, że to było leczenie na oślep-ciągła zmiana antybiotyków u Mieczysława robiliśmy wszystko i trzymaliśmy się zaleceń lekarzy. I właśnie Mietek ucierpiał najbardziej. Spędził bardzo dużo czasu w lecznicy kroplówki, badania, szukanie przyczyny czemu nie reaguje na leki. Przez 1,5 miesiąc oglądało go kilku lekarzy i nikt nie potrafił postawić diagnozy. Po wynikach nic nie wskazywało na tę śmiertelną chorobę. Pomimo kilku antybiotyków gorączka przekraczała ponad 40 stopni dzień dnia-dzień dnia.
Okłady chłodzące, nie przespane noce to ostatnie kilka naszych dni życia. Kolejne badania po dwóch tygodniach już były gorsze ale też nie do końca wskazywały na tę śmiertelną chorobę. Chociaż elektroforeza gdzieś tam dała zapalnik mały. Coś się zmieniło, coś się pogorszyło i zaczęłam szukać na już pomocy. Wykonaliśmy szereg badań kału posiew, pcr badania bakteriologiczne. Wszystko praktycznie czyste, toxo wykluczone więc skąd ten stan zapalny skąd gorączka i spadek aktywności? W ostatnim usg widać było reaktywne węzły krezkowe i biodrowy. Gdzieś z tyłu głowy miałam tą chorobę szczerze od samego początku ale nie chciałam dopuszczać tej myśli do siebie. Już raz to przechodziłam w zeszłym roku i przecież to nie możliwe…jeszcze Mietuś ten najmniejszy szkrab czym zasłużył sobie na taki los? Nie ma na to jak widać reguły ale wiem jedno stres jaki przechodził podczas wcześniejszego leczenia przez te długie tygodnie mógł bardzo dużo przyczynić się do tego.
Nie czekaliśmy po konsultacji z kilkoma osobami z grupy podaliśmy lek innego wyjścia nie było już po prostu. Pojawiły się zmiany w oku i to chyba już był dla nas ostateczny sygnał. Jesteśmy po 5 zastrzyku i mogę powiedzieć szczerze i z pełnym przekonaniem trafiliśmy w sedno. Już po 2 dawkach gorączka spadła, stał się żywszy bardziej obecny zaczął się bawić i po prostu zaczął na nowo żyć. Tak w jego wieku zachowuje się kociak, biega bawi się, szaleje tego brakowało od dłuższego czasu nam. Leczenie jest bardzo kosztowne i dobrze o tym wiemy mamy leku na dwa dni jeszcze a dalej….nie wiem co mam mu powiedzieć, że znalazłam przyczynę ale nie stać mnie na leczenie…Podarowałam mu życie raz i chce podarować mu je do końca ale za cholerę sama tego nie udźwignę. Nie oddam go tak łatwo w ,,szpony śmierci” bo całym serduchem go pokochałam i chce zawalczyć o jego życie! Mam pod opieką jeszcze inne zwierzaki wszystko kosztuje utrzymanie, jedzenie żwirku, weterynarz wiem że wiele osób zmaga się z tym samym co ja ale gdzieś głęboko chce wierzyć ,że się uda. Nie wiem czy kolejny raz sprostam temu zadaniu ale na pewno podejmuję walkę bo w zeszłym roku nie wiedząc kompletnie co to jest za choroba wzięłam w swoje ręce walkę o koteczkę adoptując ją z diagnozą bo nikt nie chciał jej pomóc. Kompletnie nie zdając sobie sprawy z kosztów powiedziałam walczymy i walczyliśmy do końca. Dzięki pomocy cudownych ludzi Kayla żyje! Jest ozdrowieńcem i cieszy się z życia jak w pełni zdrowy kotem u mego boku. Ktoś pokochał Mietka bardziej ode mnie, ktoś płacze i nie śpi po nocach bo w głowie tylko jedna myśl czy przeżyje czy nam się uda. Wspiera bardzo Mietka ale to wciąż za mało by stoczyć tę walkę. Badania, suplementy to wszystko kosztuje. Dlatego postanowiłam, że podejmiemy walkę razem chociaż wiem, że łatwo nie będzie. Ruszymy z bazarkiem za kilka dni ale lek musimy mieć na już!!!! Potrzebuje chwili żeby zapanować nad tym wszystkim i ułożyć plan działania. Okres świąteczny dla wszystkich jest mega ciężki i kosztowny a dla nas najbardziej stresujący-kolejne święta spędzimy z walką z tą chorobą ale nie mogę się poddać dla niego on musi żyć i być szczęśliwy za dużo już wycierpiał w ciągu tych 4 krótkich miesięcy swojego życia. Mietek przyjmuje dawkę 1.1 więc fiolkę mamy na 4 dni koszt jednej to około 300-350 zł w zależności czym będziemy leczyć. A przy obecnej wadze potrzebujemy ich już 21. Zdajemy sobie sprawę, że będzie dawka się zwiększać bo apetyt dopisuje jesteśmy świadomi jakie to będą koszty ale obiecałam mu jedno-będę walczyć do ostatniej kropli leku! Tyle ile nam się uda zdobyć środków dla niego na lek tyle go dostanie. Nie mogę zrezygnować nie potrafię poddać go eutanazji jeśli szansa na wyleczenie jest. Błagam o pomoc dla Mietka. Wsparcie finansowe, czy rzeczy na bazarek jeśli ktoś by chciał coś podarować Mieczysławowi a może ktoś ma lek i chciałby przekazać dla niego wszystko chętnie przyjmiemy. Bądźcie z nami pomóżcie nam wygrać kolejne kocie życie.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Zdrówka dla kotka. Jak jesy mozliwosc prosze zalozyc Paypal dla wplywow z zagranicy
Trzymaj się Kiciuś !
Mam nadzieję że Mieciu wróci do pełni sił. Z pozdrowieniami od trzech kociaków: Boryska, Batmanka oraz Czucza
Łapcie chociaż taki grosik. Dużo zdrówka dla Mietka❤
pomagam😻