Pod wpływem namowy, nie motywowana próżnością, z obawą lekką przed duchowym ekshibicjonizmem - spróbuję się wydać... Składowiska słów, wiersze, wierszyki, poematy i poemaciki - są gotowe na ujrzenie światła drukarni. Ja chyba też...

Rymy snuję odkąd pamiętam - ale nie jestem w tym, jak sądzę, odosobniona. Pierwszy poemat pełen bratniej krwi i łopotu sztandarów napisałam w wieku lat 5, karmiona przez Babcię opowieściami o zrywach niepodległościowych - nie obawiajcie się, nie znajdzie się w tym tomiku!

Znajdą się o takie w klimacie:

(...) Mgłą nad ranem się otulę, W ramion Twoich nieobjęciu, Pod poduszkę wcisnę głowę, Wspak odliczę do dziesięciu.

Czar niech na mnie rzucą deszcze, Niech się ziści, co wyśnione, I niech z wiatru śpiewem zniknę, Jeśli tak postanowione.

*****

Myśl o wydaniu swoich wierszy zjawiła się zdecydowanie i bezwzględnie jako efekt wpływu przyjaciół, znajomych i nieznajomych, którzy czytając moje (u)twory na FB, na forach internetowych czy blogach pisali - w skrócie - "ej, dobre to jest, weź się wydaj".

No to spróbujmy.

Nie dam rady bez Waszego finansowego wsparcia- w szkatule widać dno, na koncie hula wiatr a ja nie mam o swojej twórczości mniemania na tyle dużego, by wysyłać ją do wydawnictw...

Zresztą - czy komuś zależy dziś na poezji...? Sprawdźmy tutaj :)

Potrzebuję pieniędzy głównie na druk, skład i oprawę graficzną dostanę w prezencie!

Uff...zatem zaczynajmy!

Z góry serdecznie wszystkim Wam dziękuję! Darczyńcom - może lepiej zabrzmi: wydawcom? :) - obiecuję dostarczyć tomik, gdy tylko ujrzy światło dzienne! :)