Na leczenie onkologiczne
Na leczenie onkologiczne
Our users created 1 282 861 fundraisers and raised 1 505 895 411 zł
What will you fundraise for today?
Updates6
-
Jestem już po radioterapii.
To był dość trudny miesiąc, bo wydawało mi się - nawinie... - że takie naświetlania są bezproblemowe. No niestety nie są.
Przede wszystkim skóra i tkanka w miejscu naświetlania jest mocno podrażniona, jakby lekko poparzona. Samo miejsce jest obolałe i drażliwe w dotyku.
Ciągle kontynuuję immunoterapię.
Czuję się zmęczona, osłabiona i przygnębiona.
Chcę już wrócić do swojego życia. Tak bardzo za tym tęsknię, a tu jeszcze przede mną kolejne miesiące leczenia, zabiegów i operacji.
W połowie września mam pierwsze spotkanie z chirurgiem, bo przecież czeka mnie usuniecie drugiej piersi, a potem jajników. Nie wiem czy chcę robić rekonstrukcję. Nie wiem czy chce sobie fundować kolejny ból. W tej chwili myślę tylko o tym, aby jak najszybciej w pełni wyzdrowieć. Przy odrobinie szczęścia uda mi się zakończyć to wszystko...za rok.
Bądźcie nadal ze mną, bardzo proszę <3
No comments yet, be first to comment!

Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Do tej pory sama angażowałam się w przeróżne zbiórki i akcje charytatywne. Od 2012 roku prowadzę blog kulinarny i często wykorzystywałam jego zasięgi do pomagania innym. Nigdy nie przypuszczałam, że i ja zwrócę się o pomoc i to dla samej siebie.
Pod koniec wakacji dowiedziałam się, że mam złośliwy nowotwór piersi. Pierwsze tygodnie były dla mnie jak z horroru. Rozpacz i przerażenie paraliżowały mnie dosłownie. Niestety jestem również posiadaczką mutacji genu BRCA1, co dodatkowo obciąża ryzykiem przerzutów.
Trafiłam do cudownego miejsca, jakim jest Zachodniopomorskie Centrum Onkologiczne w Szczecinie. Nazywamy je miedzy sobą Leśną Górą, gdyż podejście do pacjenta jest tam wyjątkowo empatyczne. Zdiagnozowano mnie szybko i równie szybko wdrożono leczenie. W skrócie ujmując: najpierw chemioterapia skojarzona z immunoterapią, potem operacja, radioterapia i na koniec immunoterapia. Całość zajmie około roku. Miałam szczęście w nieszczęściu, bo zakwalifikowałam się na pełną refundację. I wydawało się, że teraz już wszystko będzie dobrze.
Straciłam włosy, zrobiłam się słaba jak dziecko, ale to nic. To przecież przejdzie.
Niestety, chemioterapia to ryzyko dodatkowych dolegliwości, chorób i skutków ubocznych. Po kilku tygodniach okazało się, że mam cukrzycę i trafiłam na oddział diabetologiczny. Teraz do kompletu jeszcze i z tym się borykam...
Powoli zaczęło się okazywać, że ta choroba pochłania coraz więcej pieniędzy. Na chemię dojeżdżam około 150 km w jedną stronę raz w tygodniu. Leki kosztują, podobnie jak prozaiczne jedzenie, bo teraz przecież mam dietę cukrzycową. Wzrok popsuł mi się dramatycznie, więc potrzebuję nowych okularów, gdyż nawet podpisanie czegokolwiek nie jest już takie proste. I tak dziwnie się zrobiło, że pieniędzy potrzeba coraz więcej...
Nie udźwignę swojego leczenia sama, już to wiem. I, choć długo walczyłam ze sobą, nie mam wyjścia: proszę o pomoc w tej trudnej drodze do zdrowia. A może i życia...

There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
#24lipca
torebka - licytacja
#11lipca
#9lipca
Dorota Szafrańska naczynie ceramiczne i miseczka