Sześć lat temu znalazłam tego pieska w lesie, jako kompletnie przerażone zwierzątko. Jakoś nam się udało poradzić z jej trwogą, i przez kilka lat Filunia pomagała różnym innym biednym psom: uspokajała, uczyła, broniła - opiekowała się radysiakami, znajdkami z lasu, szczeniakami i każdym, kto jej wpadł w łapy.

Teraz potrzebuje pomocy, bo ma zerwane więzadło w łapce (zerwała sobie broniąc kolejnego schroniskowego psa przed atakiem), co oznacza, że albo ją zoperuję, albo już nigdy nie będzie na tej łapce chodzić.

No co ja powiem, koszt operacji to jest 5000 nie licząc różnych weterynaryjnych rozkmin i diagnoz, dodatkowo kosztownych.

I strasznie mi żal na myśl, że taki dobry pies, i taki bardzo pomagający innym psom, miałby już do końca życia chodzić kulawy i obolały, bo nie mam dość pieniędzy, żeby jej zrobić operację.

Będziemy wdzięczne za każdą wpłatę.