Animozja (imię jest niezwykłe, bo oznaczając kłótnie jest całkowitym zaprzeczeniem przeuroczego i przemiłego charakteru) tej jasnorudej pannicy, której wiek oceniamy na oko rok.

Kotka przybłąkała się na jedno z podwórek Gdańskiej Oruni, dzielnicy raczej mało znanej z troski o zwierzęta. Kotka skrajnie wychudzona, odwodniona (wysuszone futro), z zabrudzonymi uszami, które wstępnie zostały ocenione na świerzb, jednak na szczęście to był jedynie brud. Była niekastrowaną kotką, na miejscu dostała posiłek, który od razu pochłonęła i wypiła mnóstwo wody.

Animozja okazała się być bardzo osłabiona, a jednym z powodów tego było to, że była w ciąży – wiedząc, jaka jest skala bezdomności i wiedząc, że jej maluchy nie mają świetlanej przyszłości zdecydowano o kastracji aborcyjnej – miała w sobie aż 7 kociąt. Około roczna kotka, która sama mentalnie jest jeszcze młodym kotem, mogłaby mieć zarówno problem z urodzeniem wszystkich kociąt, ale później również z wykarmieniem. Aborcja i kastracja odbyły się bez problemów.

Animozja jest teraz w domu tymczasowym, gdzie ma zapewnione wszystko to czego potrzebuje - ciszę, spokój, pełną miskę, czystą kuwetę, miękkie posłanko oraz uwagę i troskę człowieka.

Aktywnie poszukujemy osoby, która ją adoptuje - domu stałego, który zapewni zdrowie, szczęście i bezpieczeństwo naszej cudownej podopiecznej.

Potrzebujemy Waszego wsparcia w celu opłacenia kosztów diagnostyki, kastracji oraz wstępnego utrzymania w postaci karmy oraz żwirku. 

Animozja jest już po szczepieniu, została zaczipowana, a testy FIV i FeLV wyszły ujemne.