Pomóżmy Emi wygrać z rakiem
Pomóżmy Emi wygrać z rakiem
Our users created 1 232 272 fundraisers and raised 1 366 621 504 zł
What will you fundraise for today?
Updates7
-
Jestem już po operacji! Rana ładnie się goi. Ale czeka mnie jeszcze jedna operacja... Badanie 17OH progesteronu wskazywało na konieczność otwarcia jamy brzusznej, ale AMH, dokladniejsze badanie, to wykluczyło. Pani doktor jednak tuż przed operacją zrobiła jeszcze USG i wypatrzyła rogi macicy. Zaszła konieczność otwarcia jamy brzusznej, a odroczenia mastektomii. Usunięto mi atroficzną macicę, jajowód i jajniki oraz... dziwny twór przypominający jądro lub będący guzem. Wycinki poszło ma badanie histopatoloficzne. Podobno w okolicy 1 r.ż. mialam zabieg (mama mnie wtedy nie miala), nigdy nie miałam cieczki ani nie chodził za mną żaden kawaler. Pani chirurg była zdumiona. Być może hermafrodytyzm? Pani mówi, że mój przypadek nadaje się do prac naukowych. A mnie nie jest do śmiechu. Czekamy na badanie histopatologiczne. Lepsze jądro niż nowotwór. A ja muszę zbierać znów na mastektomie celem usunięcia guzy z listwy mlecznej. Około 2 tysiace. Dobrze byłoby też za jednym razem w końcu zoperować moje gruczoły trzeciej powieki (koszt około 800 zł za jedno oko, a ja mam w dwóch), ale na to to już na pewno nie zbiorę. A te oczka to dyskomort. Glukoza w miarę się unormowała, więc można operować. BŁAGAM o wsparcie... Emi.
Opis operacji oraz paragon (1 960 zł) są na dole w opisie zbiórki.
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Zaczęło się od przewlekających się problemów z oczami, teraz ponowna operacja wypadniętych gruczołów zeszła na dalszy plan, nie wiadomo czy jeszcze będzie mieć miejsce. Zaczęła się dramatyczna walka o życie - diagnoza u dopiero któregoś z kolei weterynarza: RAK SUTKA. Ale nie musi być wyrokiem!
Emi zwana przeze mnie Misią Emisią nie miała łatwego życia. Przez pierwsze 2 lata życia miała 4 różne domy, zaznała również niestety kilku miesięcy życia w budzie na łańcuchu. Kolejni właściciele nagle całą rodziną wyjeżdżali do Stanów i chcieli się pozbyć jej. 5 lat temu nasze losy skrzyżowały się. Stałyśmy się najlepszymi przyjaciółkami. Ja pomogłam jej, a ona mnie, nawet bardziej niż ja jej.
Wspólne spacery, grzybobrania, wyjścia w góry. Była zawsze taka radosna, miła dla wszystkich. Towarzyszyła mi w wielu momentach życia, w tym podczas rozpoczęcia studiów. Podczas pandemii i życia online zbliżyłyśmy się jeszcze bardziej i byłyśmy nierozłączne. Nie sądziłam, że może nie doczekać końca moich studiów, tyle się ze mną uczyła... A teraz jej życie jest zagrożone. A zaczęło się niewinnie, od drobnych problemów. 5 weterynarzy nie zauważyło zmiany na sutku, jedna pani robiła nawet usg wątroby. Ale jeszcze jest czas na ratunek!
Rozpoczęło się od problemów okulistycznych we wrześniu 2022. Wypadł jej gruczoł jednej powieki. Masa kropli, ale nie obyło się bez operacji, która odbyła się dnia 17.10.2022. Niebawem jednak gruczoł wypadł ponownie, wypadł też w drugim oku. Znów masa kropli i konsultacji. Co weterynarz to inny pomysł odnośnie szczegółów repozycji gruczołów. Na krople, wizyty, badania przedoperacyjne oraz operację poszło około 2 tysiące złotych. Jeszcze pod koniec grudnia miała się odbyć operacja, był już termin, ale na miejscu weterynarz powiedział, że oczy są zbyt zaropiałe. Zalecił posiew, a potem inne krople przed operacją. Poza problemem z oczami (bólowym, kosmetycznym, ale i problemem ze wzrokiem) raczej wszystko było dobrze, była pogodna. Jednak od końca listopada bardzo dużo schudła (właściwie głównie w 2 ostatnie tygodnie grudnia) mimo dużego jak zawsze apetytu (3-4kg), miała lekką nadwagę, więc początkowe chudnięcie wydawało się być na plus. W ostatnie dni zaczęła pić bardzo, bardzo dużo.
Tak wisi jej obroża, która była dopasowana.
2.01 wybrałyśmy się na konsultację do specjalisty - okulisty weterynaryjnego, ale także skonsultować problem z chudnięciem i większą męczliwością (wszyscy poprzedni mówili, że 9 lat to już taki wiek itp.). Oczy mimo strasznego wyglądu (przed końcem roku jeden weterynarz powiedział wprost: "Ojej, bardzo brzydkie te oczy") stały się najmniejszym problemem... Pani weterynarz zobaczyła i wyczuła guza sutka - tęgiego, nieprzesuwalnego. Węzeł chłonny w okolicy jest znacznie powiększony. Konieczna jest operacja - wycięcie guza wraz z węzłem chłonnym i dużym marginesem. A następnie badanie histopatologiczne wycinka. Nie wiadomo czy jest to zmiana złośliwa czy nie. Od tego zależy czy będzie konieczna chemioterapia. Trzeba również dokonać biopsji wątroby. Są jakieś zmiany, ale na USG nie do rozróżnienia czy to po prosty cysta czy przerzut. Jednak parametry wątrobowe (badanie krwi z września nie są dobre, pani weterynarz miała argument, że pewnie zła dieta + wiek) są nie najlepsze. Jeśli zmiana w wątrobie to przerzut, będzie można ją wyciąć, gdyż jest mała, ale nie obędzie się wtedy bez chemioterapii, co podnosi koszty. Konieczny jest dojazd do Krakowa (około 60 km.). Dnia 3.01 odbędzie się konsultacja z chirurgiem onkologiem. Wtedy będzie można oszacować lepiej koszta. Na szczęście i co najważniejsze w płucach nie ma żadnych zmian. Przed operacją wycięcia zmiany konieczne jest jeszcze echo serca (200zł).
Okazało się, że gruczoł trzeciej powieki wypadał w obu oczach, ponieważ mięśnie są słabe w efekcie kacheksji i wychudzenia.
Oto dokumenty z wizyty ze straszną diagnozą:
Niestety wyniki wskazują na cukrzycę, konieczne będzie podawanie insuliny. Z operacją trzeba czekać minimum tydzień aż poziom cukru się unormuje.
Tutaj dokumentacja z wizyty w krakowskiej przychodni z dnia 3.01.
Mamy zalecenie wykonania rezonansu magnetycznego - koszt około 800-1000 zł.
Dokumentacja z wizyty z dnia 5.01, czyli konsultacji u drugiego z krakowskich onkologów:
A tu częśc poprzedniej dokumentacji, po resztę musimy się wybrać do poprzednich weterynarzy.
Zakupiony został płyn do uszu na drożdżaki. Takie infekcje niestety są częste przy podwyższonym poziomie glukozy we krwi:
A także karma diabetic:
Oraz kolejna fiolka insuliny:
Dnia 27.01 zostały wykonane kolejne badania krwi. Stan zapalny trzustki został zwalczony dzięki antybiotykoterapii i płynoterapii.
Natomiast poziom glukozy we krwi spada powoli. Zmienione zostało dawkowanie insuliny na 7 jednostek rano i 3 jednostki po południu. Natomiast pani weterynarz stwierdziła, że wizualnie stan Emi jest lepszy - brak obrzęków na łapkach, odwodnienia brak, natomiast sierść jest lśniąca. Guz nie rozrósł się, a nawet według pani weterynarz zmniejszył się. Nie ma zajętych żadnych dodatkowych węzłów chłonnych poza wartowniczym. Mamy nadzieję, że kolejna krzywa cukrowa będzie jeszcze lepsza i będzie można umawiać termin ważnej operacji.
Kolejny zakup insuliny:
7.02 miałam kolejne badania krwi:
Więc były też kolejne paragony:
Czekamy na wynik 17-OH progesteronu, który może być ważny w kontekście niemożności ustabilizowania glukozy.
Zamówiliśmy także na próbę inne puszki diabetic, gdyż po wcześniejszych stolce były trochę dziwne:
A także zakupione zostały preparaty na zwalczenie lekkiej anemii, na która wskazują wyniki badań krwi:
Kolejna dokumentacja:
Kolejne paragony:
21.02 wizyta w kolejnej krakowskiej klinice i echo serca oraz kolejne USG:
A Tu najgrubszy paragon za badanie TK ( 1 450 zł) oraz 2 kg karmy diabetes.
Tutaj wynik TK:
Ostatnie paragony:
I leki:
Kolejna karma diabetic:
Kolejne badania krwi:
I ich wyniki:
Kolejna karma diabetic:
Karta odnośnie operacji:
Paragon z operacji:
A tu z wizyty kontrolnej po:
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Musi być dobrze kochana! Szkoda ze nie mam więcej by pomóc... Ale gros do grosza
Damy radę ! ❤️
Barbara Czekatowska 5 książek Zarys Historii Europy
Walka naszej Luny z nowotworem złośliwym tarczycy po 10-ciu miesiącach niestety zakończyła się w poniedziałek, chociaż jeszcze dwa tygodnie temu była w tak doskonałym stanie, że nikt nawet nie spodziewał się, iż podstępny guz w parę dni odbierze nam nadzieję na chociaż kilka kolejnych wspólnych miesięcy.
Dzięki dobrym ludziom i zrzutce, było nam lżej zapewnić jej wszystko czego potrzebowała w leczeniu.
Luna była cudownym i dobrodusznym psiakiem (tak, psiaki też potrafią czynić dobro), więc skoro
Wiem jak to jest, mój beagle miał kiedyś raka watroby. Poszlo 10 tysięcy, znaczna wiekszosc ze zbiorki, calkowicie sie nie udalo, ale pozyl nieco ponad rok .Zdrowka!!!!