Jak już wielokrotnie pisałam, pomagam kotom w ilościach hurtowych🙃 już ponad dziesięć lat, choć tę działalność sformalizowałam dopiero niedawno. Zawsze starałam się radzić sobie sama, ale nastały trudniejsze czasy, więc postanowiłam stać się bardziej wiarygodna i transparentna w tej działalności. Ci, którzy nas znają i bywają w naszym domu dobrze wiedzą, że nasze koty, to po prostu nasze życie☺️ I na pewno nie jako"poświęcanie się", a po prostu chęć pomocy tym, którzy właściwie nigdzie na tę pomoc nie mają szansy.
Nie będę się rozpisywać, zaproszę tylko na stronę na fb
Fundacja Azyl u Hani
tam można poczytać o blaskach i cieniach naszego wspólnego życia z przewlekle i śmiertelnie chorymi zwierzakami.
Od wiosny zamieszkało tu wiele nowych kotów, co chwila zresztą dostaję wiadomości i telefony o kolejnych potrzebujących, z których tylko niewielu mogę pomóc, ale nawet to"niewiele", to całkiem niemało.
Choćby w ostatnich dniach: przyjechał do nas staruszek ze schroniska na Paluchu, z chorymi nerkami i właściwie dużą częścią kota, na przeżycie swoich ostatnich tygodni w namiastce domu, a nie schroniskowej klatce

Złapaliśmy podrzuconą wystraszoną koteczkę biegającą po naszej działce, czteromiesięczne kocie dziecko



Przyjechał też porzucony na ulicy w transporterze dorosły kocurek, z bezwładnym tyłem, stając się ósmym już kotem, którym kilka razy dziennie pomagam w opróżnianiu pęcherza i jelit

Jak widzicie wciąż coś się dzieje, jedni umierają, drudzy przychodzą żeby pobyć w bezpieczeństwie, cieple, z pełnymi brzuszkami i bez bólu tyle, ile tylko uda się im tego czasu wykraść od losu.

Fundacja Azyl u Hani to malutka organizacja, ale na ten moment mamy pod opieką prawie 150 kotów, w zdecydowanej większości chorych, niepełnosprawnych, starych, problematycznych (przez co straciły bezpieczny Dom i opiekuna) oraz niestety prawie dwudziestką tegorocznych kocich dzieci, które po prostu nam tu przyniesiono lub podrzucono. 
Zapewniamy im wszystkim zarówno odpowiednią opiekę/pomoc weterynaryjną, jak porządną karmę, ciepło i wszystko co niezbędne, aby czuli się bezpiecznie. 
I dlatego pomyślałam, że poproszę Was o pomoc w uzbieraniu kwoty, która pozwoli kupić mały zapas karmy i żwiru na około miesiąc, żebym spokojnie robiła kolejny bazarek w taki sposób, na jaki pozwolą mi obowiązki przy kocich choruskach. Bez stresu i niespania po nocach.
Bardzo serdecznie proszę o wsparcie, niech to będzie prezent świąteczny dla zwierzaków, ale i dla mnie, dający mi spokój  i brak martwienia się o najbliższe dni.
Dziękuję❤