Dzieci, które właśnie wprowadziły się do wynajętego przez nas domu w Ugandzie, wreszcie są bezpieczne. To dzieci po trudnych przejściach – porzucone, opuszczone, po traumach. Rodzice wielu z nich są chorzy, uzależnieni, nieobecni. Od dwóch lat otaczamy je miłością i opieką, zapewniamy edukację i wspieramy duchowo. One naprawdę zaczęły nowe życie.

Ale ten dom nie ma prądu.

Mamy tylko małe panele solarne, które w porze suchej wystarczały na jedną żarówkę w pokoju.… Dziś to już za mało. Jesteśmy w najdłuższej porze deszczowej, która potrwa aż do czerwca – dni bez słońca oznaczają ciemność w domu, brak światła do nauki i brak możliwości korzystania z lodówki, którą wcześniej kupiliśmy dzięki darczyńcom.

Dzieci uczą się, czytają Biblię, biorą udział w wieczornych kursach biblijnych trzy razy w tygodniu – właśnie wtedy prąd jest im najbardziej potrzebny. Ich życie się zmienia. Chcemy to kontynuować.

Potrzebujemy 13 000 zł, by podłączyć im stały prąd.

To koszt:

5 biegunów elektrycznych (ok. 11 mln szylingów ugandyjskich),

3 słupów, kabli i robocizny,

oraz zapasu na ewentualne opłaty i prowizje.

Dom, w którym mieszkają, wynajmujemy za 250 euro miesięcznie. Nie ma łazienki, tylko wychodek na zewnątrz. Woda jest w czarnym zbiorniku, który napełniamy z zewnątrz. Warunki są trudne, ale dzieci są szczęśliwe – bo po raz pierwszy w życiu mają dom, w którym są kochane i bezpieczne.

Pomóż nam dać im światło – dosłownie i duchowo.

Dziękujemy z całego serca.