Miśka to wolno żyjąca kotka, która dokarmiam. Mieszka w małej budce razem z innymi kotkami niedaleko mojego miejsca zamieszkania. W poniedziałek jak zawsze poszłam dać kociakom jeść i wtedy zobaczyłam, że kotka ma strasznie spuchniete oko. Jest dzika więc nie dała do siebie podejść. Wczoraj z pomocą chłopaka udało nam się jakimś cudem ją złapać z zaskoczenia. Zawiozlam kotkę do weterynarza i niestety musiała zostać na szpitalu aby dzisiaj można ją było zbadać i zaplanować leczenie. Kotka musi zostać w szpitalu bo jako, że jest dzika to nie da sobie zapuszczac kropli czy podawać leków. Już na samo wejście zapłaciłam 127zl a każda kolejna doba to 80zl nie wliczając leków. Nie mam serca przejść obojętnie, udawać, że to nie mój problem ale wiadomo to są koszta i to nie małe. Będę wdzięczna za każdą złotówkę. Chcę uratować oczko kotki a następnie wysteryzlizowac

Odpowiem na każde pytanie, pokażę każda fakturę, wpis do szpitala aby nikt nie miał wątpliwości, że zrzutka jest prawdziwa. Profilowe zdjęcie to jedyne jakie udało mi się zrobić, czekam na zdjęcia oczka od lekarza, który przyjmował ją do szpitala. Proszę o udostępnianie. Każda mała kwota się liczy ❤️

PS. Oczko wciąż źle wygląda, rozpoznanie to ostre zapalenie spojowki i kotek nadal w szpitalu bo dostaje leki 5 razy dziennie.