Jacek Sawicki jest jednym z nas. Dzielimy pasję, którą jest zabytkowa motoryzacja. Jest on człowiekiem, który nigdy nie pozostał obojętny, gdy ktoś potrzebował pomocy. Tym razem to on potrzebuje naszej pomocy. 12 grudnia 2020 spłonął jego warsztat, miejsce w którym pracował, gromadził dorobek życia i jego źródło utrzymania. Nie muszę wam tłumaczyć co to znaczy, gdy nagle to wszystko znika. Wielu by się załamało ale nie on. Jacek pokazuje swoje dwie dłonie i mówi, że dopóki będą sprawne i będzie miał siłę to się nie podda. Ale dłonie to za mało gdy trzeba dźwigać kilkutonowe kamienne płyty. Straty są ogromne, wszystkiego nie damy rady mu odkupić ale możemy spróbować uzbierać na wózek widłowy. Stary spłonął w pożarze. Wierzę, że się uda. wkrótce uruchomimy aukcje, na których również będziemy zbierali na ten sam cel. razem możemy wiele i tym razem też się uda!