Malutki szczeniak został znaleziony przy padlinie którą najprawdopodobniej starał się zjeść. Był wśród grupy dzikich psów, które spłoszyły się na widok człowieka i zostawiły go samego. Malec nie miał sił nadążać za dorosłymi psami i został odłowiony przez wolontariuszki. Miał na ciele też liczne rany po ugryzieniach.

Mały przyjechał poźnym wieczorem i kiedy go zobaczyłyśmy nasze serca pękły na milion kawałków 💔 Dawno nie widziałyśmy szczeniaka w tak złym stanie 😢😢😢 Ile to małe ciałko wycierpiało. Był cały w strupach, pchłach, kleszczach i wszołach.

Było podejrzenie bebeszjozy dlatego jak najszybciej dom tymczasowy pojechał z nim do kliniki na Mieszka. Musieliśmy wykonać testy i pobrać krew. Nic na szczęście nie wykryto. Podano mu zastrzyki na wzmocnienie oraz środek na kleszcze, pchły i wszy (biegały po nim całym), gryzł się do krwi, trząsł i nie mógł normalnie funkcjonować. Całe jego ciało jest do teraz w strupach, które się paskudzą i ropieją, dlatego pomimo odrobaczenia codziennie go kąpiemy i nakładamy specjalne preparaty na skóre żeby się wygoił.

Dzisiaj jeszcze ostatnia tabletka na pasożyty zewnętrzne, czeka go też szczepienie.

Niestety wszystko podrożało, również wizyty w weterynarza a naszą skarpeta finansowa już jest pusta 😢😢😢 Musimy zwrócić za leczenie i nazbierać na szczepienie.

Prosimy po raz kolejny o grosik wsparcia dla maluszka 🙏🙏🙏🙏🙏

Z góry dziękujemy za okazane serce ❤️