Borys był 6 lat przywiązany do traktora na Podhalu. Uratowały go wolontariuszki, ale niestety nie mogły mu znaleźć domu tu w Polsce. W kolejce czekało wiele potrzebujących psów. Znalazł się super dom… ale w Danii. Z uwagi, że współpracowałam przy niemieckich i duńskich adopcjach postanowiłam pomóc (zwłaszcza, że wyjechałam do pracy za granicę i mogłam zabrać psa przy okazji). Miałam dla nas transport z Mazur, stamtąd przez Niemcy i następnie do Danii. Pokryłam wszystkie koszty paliwa z własnej kieszeni. Moje finanse wyglądają obecnie kiepsko. Moje koty są zabezpieczone przez fundację, a moje 2 psy są w psim hoteliku. Jednak jestem słowną osobą i obiecałam dawno pomoc Borysowi. Ja dopiero rozpoczęłam nową pracę żeby szybciej odkuć się przed powrotem na studia od października. Jest dopiero początek miesiąca i czekam na wypłatę, a ostatnie oszczędności wydałam na podróż z psem.