Drodzy moi znajomi piszę to z ciężkim sercem i jest mi strasznie wstyd, ale to jest ostatni sposób w jaki mogę siebie ratować. Ostatnie 6 lat starałem się pomagać innym, na tyle ile potrafiłem. Dziś muszę prosić o pomoc sam.

Od kilku miesięcy każdy dzień mojego życia to walka o to by, przeżyć ten dzień. Jedyne co mnie trzyma przy życiu to obietnica jaką złożyłem przyjacielowi nad jego trumna.

Muszę położyć się w szpitalu na dłużej, nie chcę ale muszę, biłem się z tym od miesiąca, dziś obdzwoniłem placówki działające na NFZ, miejsc brak.

Dlatego proszę Was o pomoc w zebraniu środków na prywatny ośrodek. Kwota którą potrzebuje na leczenie to 15 000, lecz w związku z tym nie będę mógł pracować dlatego potrzebuje dodatkowe 6 000 by mieć z czego płacić rachunki. Jak tylko dojdę do siebie to z miesiąca na miesiąc będę każdemu mógł odsyłać, ale w tym momencie nie mam innego wyjścia.