Niedziela. Sławacinek. Pobocze. Kot. Leży i podnosi jedynie głowę. Potrącony, ale po co się zatrzymywać?! Może pędzą na święta? Na szczęście zauważają go inni, wrażliwi ludzie, zatrzymują się, zdejmują z ulicy, ale co dalej? Kot ranny, gabinety pozamykane, zwierzak cierpi....Dzwonią do nas z FB, doceniają: "Pomożecie, nie wiemy do robić"?. Zabieramy kota, okazuje się, że to maluch jeszcze, cudny rudziak. Dzwonimy....6 telefonów, odbiera jeden gabinet. Jedziemy. RTG nie pozostawia złudzeń to złamanie....Leki, kroplówki, opatrunki, niedzielna cena i mamy 567 zł 🥺. A to jeszcze nie koniec...Na skutek uderzenia powstała przepuklina przeponowa, która utrudnia kociakowi oddychanie i wymaga operacji...Co mamy zrobić? Płacimy pierwszy rachunek....Dlaczego kot przechodzi pod naszą opiekę? Bo ludzi, którzy go znaleźli i chcieli przygarnąć, nie stać na leczenie. Rezygnują.... Rozumiemy to. Na drugi dzień telefon do gminy, mają w swoim programie leczenie bezdomnych zwierząt, a kot jest niczyj, zapchlony, chudy...I jaka odpowiedź? NIE ZAPŁACĄ ZA WETERYNARZA!!! Dlaczego? Bo mają umowę z innym lekarzem niż tym do którego kot trafił...Szok... Niedziela, nikt nie pracuje, nie odbiera telefonów, kot cierpi, ale trafił nie do tego weterynarza! Dostajemy odmowę. Rachunek zostaje....a dopiero co uratowałyśmy dwa dzikie szczeniaki z Perkowic, we wrześniu kolejne 5 z lisiej nory w Rakowiskach. Za każdym razem gmina się wypięła na działania na rzecz bezdomnych zwierząt. Zmieniła się twarz wójta, ale nie zmieniło się tragiczne podejście do pomocy zwierzętom...💔.

Co mamy zrobić ? Poddać kota eutanazji skoro może żyć?