Spokojna częstochowska dzielnica. Domki jednorodzinne, ogródki, kwiaty, trawniki. Sielanka.

Dobrzy ludzie nie przeganiają kotów, dokarmiają. Więc młodziutka, niespełna 8 miesięczna kotka właśnie na takim podwórku rodzi swoją trójkę dzieci. Wie, że tu mają szansę na przeżycie.

Nie wie, że tylko jedno z jej dzieci uniknie cierpienia i choroby... :(

Miki - jedno oko prawie "wyszło" z oczodołu, drugie jest, ale raczej nie będzie widziało - pełno zrostów pozapalnych. Kociak słabnie, nie je, "po prostu leży". Tak opisano nam sytuację w momencie zgłaszania młodziutkiej koteczki na kastrację. Bo starsze małżeństwo nie poprzestało na dokarmianiu - postanowili zapobiec kolejnym niechcianym narodzinom. W miarę skromnych możliwości finansowych postarali się też o wizytę dla kociątek - a uwierzcie - kwota 100zł to ogromny wydatek gdy ma się do dyspozycji dwie bardziej niż skromne emerytury :(

Zabraliśmy dwa kociątka: Mikiego i Mini. Kotunia ma jedno zdrowe oko, drugie już nie działa. Mini została w Częstochowie, Miki pojechał do Chorzowa. Tu otrzyma pomoc - leczenie i zabieg chirurgiczny - bo tą potwornie wielką gałkę oczną trzeba usunąć i modlić się, aby maluch przeżył zabieg.

Zrzutka ma na celu pomoc w opłaceniu pobytu Mikiego w lecznicy i zabezpieczenia jego rekonwalescencji po zabiegu.

Ile już wycierpiało to dwumiesięczne ciałko? Skąd wzięło siły by przeżyć?

Odganiamy ból na kredyt...

https://www.facebook.com/czestochowadlazwierzat/