Jak obuchem w łeb !!!
Jak obuchem w łeb !!!
Our users created 1 231 975 fundraisers and raised 1 365 754 354 zł
What will you fundraise for today?
Description
Niech moja opowieść będzie przestroga dla innych osob, ktore slepo zaufały i pokochały!!!
Przez ponad dwa lata żyłam z mitomanem. Do tej pory nie miałam nawet pojęcia, że takie osoby istnieją i normalnie funkcjonują w swoim wyimaginowanym świecie i najlepsze, że ja też uwierzyłam we wszystko, zreszta jak się okazało dziś, nie ja jedna..
Nigdy nie miałam życia usłanego różami, nic od nikogo nie dostałam, ale też do niczego specjalnie w życiu nie doszłam.. Najważniejsze i jedyne szczęście jakim mnie życie obdarzyło, to moja najukochańsza córka. I to tylko dla niej teraz zyje!
Wszystko zaczęło się prawie 2 lata temu. Wtedy jeszcze żyłam normalnie, na jakimś przyzwoitym poziomie. Mialam pracę, mieszkanie (wynajete, ale bylo), popłacone rachunki i nawet z lekka pomocą mojej mamy( bo na nikogo innego w życiu liczyć nie moglam) było mnie stać na jakieś przyjemności przede wszystkim dla córki.
W pewnym momencie życia, chyba każdej samotnej kobiecie zaczyna brakować męskiego ramienia, osoby która się o nią zatroszczy, przytuli, wesprze, powie, że ładnie wygląda... itp. Po prostu, żeby był ktoś obok, żeby razem dążyć przez życie, spędzać wieczory, weekendy.. Poprostu znaleźć tego jedynego, z którym wiązałoby się resztę życia.
I ot, pewnego dnia pojawił się ktoś taki, który wydawał się być ideałem. Wlasnie tym na całe życie. Wpatrzony tylko we mnie, uwielbiany przez cala rodzine, dbal o mnie, opiekował się mną. Kiedy byłam chora jeździł ze mną do lekarza. Wszystko robiliśmy razem. Jednak rzeczywistość zweryfikowala wszystko. Ostatecznie doprowadzil mnie do ruiny finansowej i psychicznej, że teraz bez psychologa się nie obejdzie.. Zawsze miałam wysoka samoocenę, a obecnie moje poczucie własnej wartości to zero.
Na poczatku bylo cudownie. Wydawal sie byc szalenczo zakochany. Zresztą ja również, choć nie wierzyłam, że może mnie to jeszcze spotkać. Po niedlugim czasie musiałam jednak zrezygnować z pracy, bo mu się nie podobało to, że mam kontakt z innymi osobami. Sam twierdził, że ma majątek dzięki ciemnym interesom (legalnie nigdy nie pracował jak twierdzil), wiec ja pracować nie muszę..
Że znajomych tez zrezygnowałam, bo kto nam jest do szczęścia inny potrzebny. Przecież mamy siebie. Do tego doszła chorobliwa zazdrość, do sklepu sama nie mogłam pójść, bo nie daj Boże kogoś poznam. Wychodząc z domu, patrzałam pod nogi, bo jakbym spojrzała nawet mimo chodem na jakiegoś innego faceta, awantura gotowa.. I tak przez jebane 2 lata!!
Zamieszkaliśmy razem, oplacil mieszkanie na pol roku z góry, wiec twierdziłam, że nie ma się o co martwić, a jednak.. Po krótkim czasie stwierdził, że już nie chce żyć jak do tej pory, tylko prowadzić normalne życie ze mną i córka u boku. Kupić dom, zalozyc jakas firmę, żebyśmy mogli robić coś wspólnie.. Postanowił sprzedać to co ma, czyli rzekome mieszkania. I zaczęło się poszukiwanie kupca. Kupiec się znalazl i to nie jeden, ale zawsze było coś. To musiał opłacić zaległe czynsze. To jakichś papierów brakowalo. To skarbówka się przyczepiła. I nagle trzeba było skądś kase brać.. Zaczęło się pożyczanie, najpierw od jego znajomych, potem już tylko od mojej mamy.. I tak miesiące mijały, a sprzedaz stała, ja nie pracowałam (bo mi zakazal), on też przestał te swoje interesy prowadzić..
Z mieszkania nas wyrzucili, wciąż przybywało rachunkow, których nie było z czego płacić. Nie mając kasy na kolejne mieszkanie wprowadziliśmy się do moich rodziców na niespełna 40m2. Miało to być chwilowe rozwiazanie, bo przecież wkoncu się sprzedadza, a ostatecznie trwa do dziś.. czyli ponad 7 miesięcy!!!
Wierzyłam we wszystko co mowil, nawet moja rodzina wierzyla.. zapewniał, że jeszcze chwila i kupimy dom, ba nawet jeździliśmy oglądać i nie mając jeszcze sfinalizowanych swoich spraw, umawiał się na umowy przedwstępne, potem dzwonil, przekładał, tłumaczył..
Byłam świadkiem każdej rozmowy, co chwile odbierał jakiś telefon to od notariusza, to adwokata, sypał nazwiskami jak z rękawa. Wiadomo nie jest łatwo sprzedać nieruchomość, ale to już przechodziło ludzkie pojęcie. Jak zaczęłam zarzucać mu kłamstwo, reagował wielka złością, wpadał w szał, szantażował śmiercią, pisał testament, wydzwaniał do swojej matki, że może mu pogrzeb wyprawiać, bo skoro ja go obwiniam o wszystko, to on już nie ma po co zyc, bo ja już go nie kocham, nie tak samo jak na poczatku..
Koniec końców zaczął kraść w sklepach, wynosić rzeczy z domu, wszystko wywoził do lombardu, znalazlam że 40 umow zastawów pierwsze sprzed roku. Zastawił wszystko co można było, wyniósł całe moje złoto, pamiątki z chrzcin córki, złoto po babci, telefon corki, wszystkie cenniejsze sprzęty, które były coś warte.
Gdy trafiliśmy do moich rodziców, wszystkie rzeczy z mieszkania głównie moje, ubrania, meble, corki zabawki wywiózł gdzieś do garażu, rzekomo znajomego, jak się okazało garaz był wynajęty i nie zapłacił za niego ani grosza. Dopóki nie rozliczę się z wynajmu, nie odzyskam nic...
Ostatecznie złapali go na kradzieży w sklepie i jak się okazało ma do odsiadki 1,5 roku.. Wyrokiem sądu miał być doprowadzony do najbliższego aresztu.
A tak zapewniał, że nasze życie za chwile się zmieni.. I tak faktycznie zmieniło się, zaluje tylko ze tak późno, bo na chwile obecna nie stać mnie na nic, ani na wynajem mieszkania, ani wykup rzeczy z garażu i tego co jeszcze zostało w lombardzie..
Kiedy zaczęłam weryfikować wszystko czym mnie do tej pory karmił, okazało się że adwokat o którym mowil wogole go nie zna, na oczy nie widział, osoby z nazwiska imienia, numery telefonów wszystko to było wymyślone przez niego..
Dwa lata tkwiłam w jego wymyślonym świecie I wierzyłam w to, że wkoncu wszystko się ułoży i będziemy realizować co zaplanowaliśmy. Mialam poczucie, że oprócz niego nic dobrego w życiu mnie nie czeka, że nikt już mnie tak w życiu nie pokocha, a problemy wkoncu znikną. Uzależnił mnie od siebie do takiego stopnia, że slepo mu ufałam i dopiero jak go zabrali otworzyłam oczy, że dla niego byłam tylko kolejna ofiarą. Niszczyl mnie kazdego dnia, zniszczył wiarę w ludzi. Poczucie własnej wartości. W jednej chwili całe moje życie runęło. Zniszczyl wartości, którymi się kierowałam do tej pory, czyli miłość, wiara, nadzieja ..
Mam nadzieję, że długo zostaniesz tam gdzie trafiłeś!!!
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.