Jasio to dziecko, którego miało nie być...

Od początku wszystko się nie składało i ciąża nie chciała się utrzymać. Plamienia, krwawienia, krwotok, aż wreszcie pęknięcie pęcherza płodowego w 25 tygodniu ciąży, trzy kolejne tygodnie w zupełnym bezwodziu i błyskawiczny poród siłami natury.

Jasio urodził się w bardzo ciężkim stanie...

Wrodzone zapalenie płuc, przetrwały przewód Botalla, który powodował, że serduszko gnało ponad 200 uderzeń na minute, żółtaczka noworodkowa, związaną z przedwczesnym porodem.

Dużo? Tak, ale do pokonania. I wtedy zaczęło się wszystko sypać...

Jaś osłabiony naturalnym porodem i zapaleniem płuc nie mógł sobie poradzić z wentylacją płuc. Potrzebował stu procentową mieszankę tlenu. Groziła odma płuc i ostra niewydolność oddechowa. Jasiek bardzo drastycznie spadł z wagi do 1010g. Trzeciego dnia życia doszło do wylewów I i II stopnia. Czwartego dnia wylewy pogłębiły się do III i IV stopnia. Z sytuacji złej przeskoczyliśmy w tragiczną. Gdy wydawać się mogło, że gorzej być nie może pękło jelito.

Spustoszenia po wylewach w głowie spowodowały wodogłowie pokrwotoczne. Zagrażające życiu przyrosty płynu mózgowego w głowie wymusiły konieczność założenia zastawki komorowo-otrzewnej.

W szpitalu słyszeliśmy bardzo złe diagnozy. Jasiek miał być dzieckiem wysoce niefunkcyjnym, opóżnionym w rozwoju, mieliśmy nigdy nie usłyszeć "mama", "tata".

Jasiek miał inny plan. Dziś to wesoły, uśmiechnięty dwulatek. Szybko uczy się nowych rzeczy. Uwielbia czytanie książek i każdemu chce się pochwalić, że umie początek alfabetu, i udawać groźnego krokodyla. Jest łasy na pochwały :)

Jasiek ma jednak problemy. Podwyższone napięcie mięśniowe dużo blokuje, Jasio boi się stać, ma duży lęk grawitacyjny. Nie chodzi. Napięcia w obrębie buzi przeszkadzają w poprawnym mówieniu i jedzieniu. Denerwuje się gdy ktoś go nie rozumie, gdy nie może czegoś sięgnąć. To typowy dwulatek.

Dzisiaj lekarze mają zupełnie inne diagnozy niż na początku jego drogi. Jasiek ma predyspozycje do tego, by nie odstawać i nie odróżniać się od innych dzieci. Świat stoi przed nim otworem. Ale to wszystko potrzebuje mocnego wsparcia i dużo pracy. Jasio jeszcze początkiem marca był dzieckiem wyłącznie leżącym. Dziś świetnie sobie radzi w staniu podpartym, a ćwiczenie chodzenia idzie mu coraz lepiej. Ale nadal nie jest perfekcyjnie.

Takim efektownym sposobem "obudzenia" potencjałów drzemiących w Jaśku jest terapia komórkami macierzystymi. Póki jest mały efekty mogą być lepsze. Nie można czekać. Terapia ma dać kopa mózgowi do wydajniejszej pracy. Efekty? Tego nie da się zaprogramować. Może się okazać, że komórki poprawiły motorykę ciała, mowę, kontrolę nad kłopotliwą prawą stroną ciała, poprawić wzrok w prawym oku. To trochę loteria na co pomogą. Ale cokolwiek to będzie, będzie to duża poprawa.

Potrzebujemy kwotę 80000 zł. Nie znam odpowiedzi na pytanie czemu szansa na poprawę życia mojego dziecka musi aż tyle kosztować... Dzięki licytacjom charytatywnym, wpłatom na subkonto od darczyńców i dzięki środkom z 1% podatku zostało nam do uzbierania połowa tej kwoty.

Terapię zaczynamy w lutym 2021 i niestety sami do tego czasu nie jesteśmy w stanie zebrać pozostałej kwoty. Prosimy, nie bądź obojętny na los Jasia i wpłać symboliczną cegiełkę na jego przyszłość. Normalną przyszłość....

On nam jeszcze wszystkim pokaże, że było warto.

Dziękujemy za każdą pomoc.

Dobro wraca <3