EDIT:

Postanowiłam dodać kilka słów od Asi....

"Błagam o każdy grosz 😞

...niestety Bardzo ciężko mi to wszystko opisać, bo kiedy próbuję pisać – płaczę. Ciężko zebrać myśli, kiedy serce pęka. 😞

Starość i choroba są okrutne. Nikt nas nie przygotowuje na to, że istota, którą kochamy ponad wszystko, zacznie znikać – powoli, kawałek po kawałku. Że przyjdzie dzień, w którym patrząc na nią, będziemy widzieć nie tylko wspomnienia wspólnych lat, ale też bezradność, ból, strach i cichy apel w oczach: „nie zostawiaj mnie”.

To nie jest tylko opieka. To codzienne serce na dłoni. To walka, żeby cierpienie nie zabrało resztek godności, ciepła, bezpieczeństwa. To miłość – do samego końca.

Filou waży już tylko 5,9 kg. Walczymy o każdy dzień, o każdy spokojny oddech, o odrobinę komfortu. Filou jest całym moim życiem. Najwierniejszym przyjacielem. Nie wyobrażam sobie go stracić.

... koszty już dawno mnie przerosły taka prawda i ciężko mi to pisać . W zeszłym tygodniu za same badania muszę zapłaciłam 1700 zł a jeszcze z z poprzedniego tyg jest do zapłacenia 900 zł Do tego codziennie jeżdżę na kroplówki – 120 km dziennie, a w weekendy 180 km. Miesięcznie robię 3840 km, co daje ok. 1500 zł tylko na paliwo. A przecież są jeszcze leki, dieta, konsultacje…

Zbiórka nie pokrywa nawet 1/3 kosztów.Ale nie mogę przestać walczyć. Bo Filou walczy. Patrzy na mnie i ufa. A ja nie mogę go zawieść.

Proszę – jeśli możesz, pomóż. Udostępnij. Przekaż nawet drobny datek. Dla Filou każda godzina bez bólu to dar. Z całego serca dziękuję każdemu, kto z nami jest. ❤️

W sypialni mamy wszędzie materace i zdjęty materac z łóżka by nie upadł".

Założyłam tą zrzutkę z myślą, by pomóc - leczenie Jej ukochanego psiaka Filou.

Asię znam od kilku lat, wiem jak wiele robi dla zwierząt, wiem że ciężko Jej prosić samej o pomoc dla siebie.

Znów stanęła pod ścianą, jest załamana, robi wszystko, żeby Filou mógł żyć, żeby nie cierpiał...

Od ponad tygodnia są w Warszawie bo tu od dawna jest prowadzone leczenie. Walka trwa a Asi już brakuje sił, brakuje nadziei, nie wie co robić dalej. Jest zmęczona, widać to i słychać. Sama też ma problemy ze zdrowiem ale swoje leczenie odłożyła w tej chwili całkowicie na bok. Dla Niej najważniejszy jest Filou.

Ale do rzeczy... Stan zdrowia Filou bardzo się pogorszył. Codzienne kroplówki (wysoki mocznik), badania, podawane leki - wszystko pod ścisłą kontrolą.

Guzy na wątrobie, a do tego pojawiła się zmiana podjęzykowa - prawdopodobnie o podłożu nowotworowym. Filou nie może mieć podanej narkozy, stan jego nerek i wątroby nie pozwalają na to (do tego dochodzi uczulenie na narkozę)... Nie można podać też wszystkich leków.

Filou jest pod specjalistyczną opieką, m.in nefrologa.

Załączę wyniki i opis badań.

Nie jest dobrze. Pobyt w Warszawie się wydłuża ale tu jest na tą chwilę najbezpieczniej. Oni potrzebują naszej pomocy. Wszystko kosztuje, dużo, bardzo dużo... Filou to członek rodziny, ukochany przyjaciel od lat. Trzeba walczyć dopóki jest nadzieja.

Będę aktualizować opis.....