Wiem nikt tego nie lubi.

Osoby czytające, że ktoś prosi i ja nie lubię prosić. Jesteśmy z Wami od dwóch lat niezmiennie pod jednym adresem zwierzęta są i można przyjechać zobaczyć. Dlatego prosimy o pomoc jest mnóstwo pracy o czym przekonują się Goście, którzy nas odwiedzają. Nasz dzień zaczyna się o 4;30 przygotowujemy posiłki dla maluszków Krysi, Marianki i Karola. Jak nakarmimy to zaczyna się wyrzucanie obornika u zwierząt, bo wiadomo są w oborze w nocy bo inaczej sobie tego nie wyobrażam żeby były na zewnątrz. Następnie są karmione i pojone krowy, byki i kózki .Mąż jedzie do pracy, żeby móc się utrzymać nas na powierzchni życia. Ja ze względu na zwierzęta, nie mogę podjąć etatu, bo trzeba mieć na oku stadko. Potrzeby są duże bo sami wiecie jak ratują krowy czy byki to koszty wyliczają ogromne .Nam chodzi o to, żeby zwierzęta miały jedzenie non stop żebym nie martwiła się, że już brakuje słomy, że kończy się siano - to jest horror. Jeżeli Ktoś z Was ma możliwość zakupienia słomy ,siana ,wysłodków to będziemy wdzięczni. W naszej okolicy jest to już utrudnione . Raz znalazłam dostawcę, który sprzedał słomę w rozsądnej cenie, a kolejne zamówienie podniósł o 100 procent. Więc to jest niemożliwe do zrealizowania .Męczymy się ponad ludzkie siły, żeby chociaż zapewnić podstawowe potrzeby zwierzętom. Pieniądze, które są na miejsce dla dużych byków, są zamrożone częściowo ponieważ 1950zł przeznaczyłam z tych środków na zapłatę za wysłodki i reszta która została będzie przeznaczona na zakup betonu żeby chłopaki mieli stabilne podłoże. Miesięczne utrzymanie kosztuje i pracy ciężkiej fizycznej i opieka nad zwierzętami. Nasz dzień kończy się o 23 a czasem o 24 a w międzyczasie załatwianie spraw jak wszędzie i normalnie.

Będziemy wdzięczni za okazaną pomoc i z całego serca dziękujemy Wam wszystkim ,którzy widzicie co robimy i jak to wszystko wygląda