Cześć!

Nazywam się Filip i wpadłem w tarapaty. Moi rodzice zmartwili się faktem, że przestałem rozrabiać i nie reaguje entuzjazmem na pełną michę. 

Umowili mnie na wizytę do weterynarza i bum... 

Okazało się, że wyniki są kiepskie i mam koronawirusa. Ale nie tego, o którym tyle w telewizji tylko taką kocią wersję - FIP. 

Niefajnie, bo bez bez leczenia mam małe szanse na poskakanie po drzewach. 

Dowiedziałem się, że FIP polega na tym, że wirus atakuje moje narządy i powoduje że w moim brzuchu zbiera się płyn.

Brzmi średnio, wiem...

Jednak ja i rodzice jesteśmy waleczni i tak łatwo się nie poddamy! 

Leczenie tego paskudztwa niestety nie należy do najtańszych, bo może wynieść nawet 40 tysięcy.

Jednak wierzmy w dużo rzeczy - w cuda i w ludzi. 

Dlatego kochani bardzo proszę Was o pomoc. Każdy grosz przybliża mnie do sukcesu. 

Trzymajcie za mnie kciuki i pomagajcie!