Zajmuję się ratowaniem żywności przed zmarnowaniem. Często ratuję żywność z bazarków gdzie, w zamian za pomaganie w sprzątaniu stanowisk, dostaje warzywa i owoce. Czasami na koniec dnia odbieram ze sklepów towar, który ma krótki termin. Wcześniej robiłam to tylko dla siebie, żeby mieć co do garnka włożyć. Teraz oddaje to, co uratowałam.

Często zdarza mi się wracać do domu z pełnym plecakiem, dużymi torbami i wózkiem pełnym jedzenia, które potem oddaję na różnych grupach społecznościowych. Cieszy mnie, jeśli mogę pomóc choć kilku osobom, które dzięki temu położą się spać z pełnymi żołądkami. Sama również korzystam z uratowanego jedzenia, bo nie lubię, jak jedzenie się marnuje. Za uratowane jedzenie nie wzięłam i nigdy nie wezmę ani grosza.

Często muszę jeździć komunikacją z jednego punktu do drugiego i dźwigać to wszystko z powrotem, więc pomyślałam: Czemu by nie na rowerze? Po pierwsze -zdrowiej, a po drugie - nie będę dźwigała tych kilogramów w rękach ani na plecach. Muszę podrasować mój stary rower, ewentualnie zainwestować w nowy. Przydałyby mi się również lodówka turystyczna, przyczepka i sakwy.

Chcę uratować jak najwięcej i móc zawieźć to od razu osobom potrzebującym albo do jadłodzielni.

Zachęcam do rozejrzenia się po Waszej okolicy, bo być może i wy możecie coś uratować i kogoś tym uszczęśliwić. Jeśli nie zjesz to oddaj komuś, kto potrzebuje, nie wyrzucaj ♥️Ratujmy jedzenie, a nie marnujmy!