id: avtszh

na zaleczenie boreliozy, leczenie mykotoksyn, grzybów...- chcę by było jak dawniej...

na zaleczenie boreliozy, leczenie mykotoksyn, grzybów...- chcę by było jak dawniej...

Organizator przesłał dokumenty potwierdzające wiarygodność opisu zrzutki
Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.

Nasi użytkownicy założyli 1 151 497 zrzutek i zebrali 1 196 586 038 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Witam wszystkich serdecznie. Zdecydowałam się na założenie zrzutki, gdyż przestaję sobie sama radzić finansowo w sytuacji w jakiej się znalazłam. Od grudnia 2017 choruję na boreliozę, która zmieniła całkowicie moje życie. W chwili obecnej jest to walka końcowa z moją nieproszoną "koleżanką", jednak do mojego organizmu dostały się potężne grzyby, pasożyty i mykotoksyny, co dosłownie powala mnie z nóg :(

Moja "przygoda" z boreliozą zaczęła się w grudniu 2017 roku. Wysoka temperatura ciała, utrzymująca się dość długo wydawała mi się być objawem atakującej mnie grypy. Jednak z dnia na dzień moje samopoczucie było coraz gorsze. Brak koncentracji w pracy, zapominanie o wszystkim, silny ból stawów. Codzienne czynności stały się dla mnie mega wyzwaniem. Wyczytałam, że to są objawy boreliozy. Wizyta u lekarza pierwszego kontaktu, podstawowe badanie ob i śmiech pani "doktor",że sobie wymyślam, gdyż wyniki są książkowe. Oczekując na wyniki z krwi zrobiłam sobie test ELISA i WEST BLOT, których NFZ nie refunduje. Niestety oba wyniki potwierdziły u mnie boreliozę.

Po omacku szukanie dobrego lekarza i odpowiedniego leczenia. Dopiero na koniec lutego rozpoczęłam leczenie u pani doktor w Łodzi. Mój stan zdrowia był już na tyle fatalny, że zmuszona byłam iść na zwolnienie lekarskie. Przestałam praktycznie wychodzić z łóżka. Silne bóle stawów, zaniki pamięci i synchroniczne zmęczenie wyłączyły mnie z życia zawodowego na 3 miesiące.

Podjęte leczenie okazało się być niesamowicie drogie. Kosztuje mnie to ok 1500 zł miesięcznie. Będąc na l4 zmuszona byłam wziąć kredyt, gdyż 80 % wynagrodzenia z najniższej krajowej pokrywało zaledwie koszty wynajmu mieszkania oraz podstawowe opłaty.

Zdecydowałam się na ziołowe leczenie (z czego od listopada jestem na liposomach Jana Oruby). Regularnie korzystam również z wlewów dożylnych, gdzie podstawą jest ascorbinian sodu. Zmieniłam całkowicie żywienie. Kuracja zaczęła przynosić efekty. Silne zmęczenie i uczucie mgły w głowie nieco ustąpiło. Badania wykazały, że są postępy w leczeniu.

Wróciłam w maju do pracy. Podjęłam również dodatkową pracę w weekendy, żebym mogła dalej samodzielnie się utrzymywać i leczyć. Z bardzo dużymi trudnościami (dopiero w grudniu) udało mi się napisać i obronić pracę licencjacką, z czego jestem niesamowicie dumna, bo kosztowało mnie to bardzo dużo energii :) . Z dalszą edukacja muszę się wstrzymać, gdyż wiadomo wszystko kosztuje...

W między czasie staram się również rehabilitować swój kręgosłup, który kilka lat temu został uszkodzony w wypadku komunikacyjnym. Oczywiście z braku funduszy wygląda to teraz tak, że dzwonię do fizjoterapeuty dopiero jak nie mogę wstać z łóżka z bólu.

Mój stan obecnie.... Udało mi się zwalczyć biofim oraz prawie pokonałam boreliozę …. ale….. w moim organizmie pojawiły się grzyby, mykotoksyny i pasożyty. Mam liczne plamy na ciele, bardzo dokucza mi wątroba. Bóle stawów ustępują na chwilę, by dać mi za chwilę wycisk. Jestem cały czas zmęczona, po pracy prosto do łóżka spać…przed badaniami myślałam, że to nawrót choroby … a okazuje się, że są to równie niebezpieczni goście jak nie bardziej niż borelioza.

Kochani zbrakło mi paliwa :(.

Nie mam życia osobistego, ponieważ dużo pracuję. Każdy wolny czas przesypiam, bo jest go mało. Z dnia na dzień coraz bardziej odczuwam braki możliwości regeneracji i odpoczynku, dlatego zmuszona jestem ograniczyć dodatkową pracę, no a co za tym idzie ograniczam swój budżet i możliwość leczenia w obecnym zakresie.

Niestety NFZ nie refunduje leczenia boreliozy ani żadnych badań z nią związanych. Co 3 miesiące wykonuję prywatnie biorezonas, by sprawdzić stan mojego organizmu i z tymi badaniami jadę 130 km na prywatną wizytę do pani dr.

W chwili obecnej nie wiem dokładnie ile czasu potrwa leczenie toksyczności mojego organizmu, grzybów, pasożytów i czy przez to dalsze leczenie boreliozy się nie przedłuży… Czekają mnie kolejne badania, wizyta… a ja wydałam ostatnie pieniądze na aktualne badania i zostałam bez środków do życia no i leczenia ….

20tysięcy – tyle pochłonęło moje roczne leczenie, a co dalej ….

Jestem cioteczką trójki pięknych dzieci mojego rodzeństwa i odkąd choruję nie mam siły, by patrzeć jak dorastają. Nie mam czasu dla przyjaciół. Nie mam siły ani funduszy, żeby zrobić coś dla siebie.

W tym roku wybije mi 30tka a choroba zabiera mi moje życie i zabrała mi dużo więcej niż tu opisałam, ale tej straty już nic nie cofnie...

Codziennie wstaję i walczę, szukam sposobów aby znów żyć a nie wegetować. Wierzę, że wygram tą nierówną walkę :).

Będę wdzięczna za każde udostępnienie i za każdą złotówkę, jaką zechcecie mnie wesprzeć.

Monika.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 143

preloader