Cześć,

być może część z was wie, że oprócz Rudolfa i Buni mam jeszcze świnkę morską - Łajciorka. Ostatnio pojechałam z nią do weterynarza, bo miała problem z łapką i złamany ząb, wydawałoby się że lekkie błachostki do szybkiego wyleczenia. Diagnoza, którą postawił lekarz finalnie, nawet nie przeszła mi przez myśl - niewydolność nerek, anemia, zapalenie pęcherza, szmery w sercu. Weterynarz zaproponowała leczenie zwierzaka które będzie trwałe, ciężkie, nie wiadomo na ile procent skuteczne, ale stwierdziłam że muszę chociaż spróbować, bo świnka przeżyła ledwo połowę lat, które mogłaby przeżyć. Musiała zostać w szpitalu zwierzęcym, poddana wielogodzinnej opiece weterynarzy. Rokowania po wizycie poprawiły się, ale nie są jednoznaczne. Czeka nas jeszcze dużo skomplikowanego i niestety kosztownego leczenia. Stąd zdecydowałam się na zrzutkę, bardzo nie lubię prosić o pieniądze, ale stwierdziłam, że zrobię ją tylko dla znajomych, gdyby ktoś chciał nam rzucić grosik, będę mega wdzięczna. Nie lubię poddawać się bez walki, jestem w stanie opłacić to leczenie, ale przysporzy mi to niestety pewnych kłopotów i wyrzeczeń finansowych, przynajmniej na jakiś czas. Kwota ok 2 tys zł to kwota, którą muszę zapłacić dziś przy odbiorze zwierzaka, a przed nami niestety jeszcze leki i wiele więcej wizyt… Najważniejsze, żebyście trzymali za nas kciuki za co bardzo dziękujemy ❤️