Są takie dni, kiedy myślimy – „tyle już widzieliśmy, nic gorszego już nie będzie”. Myślimy, że uodparniamy się na to, co widzimy, co zastajemy, z czym musimy się mierzyć. I wtedy pojawiają się takie przypadki, jak on – Toffik. Kocurek trafił do nas z Kobylej Góry, a przywiozła go do nas dziewczyna z Wrocławia. Nikt, zupełnie nikt nie zainteresował się losem kota z ogromnym strupem na głowie, wyciekającą ropą, a ponoć w takim stanie jest od kilku tygodni ;( Dopiero dzisiaj, około godziny 7 przyjechał do nas. Na pierwszy rzut oka wygląda na pogryzionego przez psy. Musieliśmy działaś błyskawicznie i już trzy godziny później kot był diagnozowany. Obecnie przebywa w klinice weterynaryjnej Vet Care w Kamieńcu Wrocławskim. Po wstępnych badaniach weterynarz zabrał się za te najpoważniejsze obrażenia. Już pod narkozą wyczyszczono guz na głowie, jednak poważniejszym tematem okazały się węzły chłonne za uchem, gdyż cały przewód słuchowy był pełen ropy i niestety, dopóki nie ustanie stan zapalny, nie można określić, czy ma uszkodzony słuch, czy błona bębenkowa jest cała. Łyse placki za uchem i rany to wynik drapania – kot ogromnie cierpiał z bólu, wszystko go swędziało i dosłownie wydrapał sobie sierść.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.