id: 4vahkz

Leczenie po drugim przeszczepie

Leczenie po drugim przeszczepie

Organizator przesłał dokumenty potwierdzające wiarygodność opisu zrzutki
Zrzutka została wyłączona przez organizatora
Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.

Nasi użytkownicy założyli 1 146 320 zrzutek i zebrali 1 194 140 831 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności2

  • Jest bardzo źle... Nowe nacieki pojawiają się, co dwa trzy dni i bardzo szybko rosną ???? Mało tego, tam gdzie miałam naświetlane również zaczynają się pojawiać i bardzo bolą.. Mam nawrót białaczki również w szpiku ???????????? Ból jest straszny, bolą mnie wszystkie kości bo ten potwór atakuje i pojawia się szybko i gdzie chce.. Mam całą buzie w naciekach, plecy, nogi, stopę, rękę, bark oraz stopę ???????????????? Bardzo cierpie, bardzo! Wyniki krwi mam krytyczne ????????
    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Opis zrzutki

Mam na imię Patrycja.Opisuje chociaż 1/4 tego co się działo u mnie przez ostatnie 3 lata. Już jedną zbiórkę na moje drogie leczenie miałam i bardzo mi pomogliście. Dzięki Wam tak daleko doszłam. Proszę przeczytajcie. Jak już kiedyś pisałam byłam normalną zwariowaną dziewczyną, która nie przestawała się uśmiechać, aż do połowy Marca 2015 roku. Wtedy się zaczęło, chociaż nie od razu tak groźnie. Zachorowałam na grypę, później angina aż doszło do tego, że zaczęłam się dusić, nie mogłam chodzić bo po paru krokach mdlałam. Po kilkunastu wizytach u różnych lekarzy, moja rodzinna Pani Doktor zrobiła wyniki krwi które okazały się krytyczne. Mama w ciężkim stanie przywiozła mnie do szpitala w Gnieźnie. Pierwsze przetoczenia krwi, nie wiedziałam co się dzieje.. Po co, na co? Nikt nie chciał mi udzielić informacji co mi dolega. Leżałam, nie miałam siły wstać i widziałam tylko mame w koncie rozmawiająca z lekarzem i jej łzy na policzku.. Domyślam, się że jest źle. Po pobraniu szpiku z mostka przewieźli mnie do szpitala w Poznaniu. Chwilę po załatwieniu formalności, przyszła Pani Doktor i powiedziała że będzie moim lekarzem prowadzącym. Zapamiętam słowa Pani Doktor do końca życia - PODEJRZENIE BIAŁACZKI. Czekałam dwa tygodnie po kolejnym pobraniu szpiku (tym razem z biodra) na dokładną diagnozę.. Niestety potwierdzenie OSTRA BIAŁACZKA SZPIKOWA ryzyko niekorzystne.. Decyzja z mojej strony WALCZĘ. Po założeniu wkłucia centralnego zaczęłam chemioterapie, 1.5 miesiąca w szpitalu nie przyniosło żadnych efektów - Białaczka nadal aktywna, chemia nie pomogła BRAK remisji.. Po dziesięciu dniach odpoczynku w domu wróciłam na kolejną chemie, tym razem dużo silniejszą. Miałam po niej straszne powikłania. Od piątej doby po skończeniu wlewu chemii do samego końca pobytu czyli dwóch miesięcy wymiotowałam. Przestałam jeść, pić, chodzić. Moje nerki i wątroba nie dały rady, miałam przetaczane osocze, założony cewnik i leki które po długim czasie pomogły w zaczęciu pracy tych narządów. Uczyłam się chodzić, po mału zaczęłam coś jeść, ale niestety wymioty nie ustąpiły.. Nauczyłam się chodzić, a do tej pory zajmowały się mną pielęgniarki, opiekunowie i mama które dbały o moją higienę. No i jeszcze te gorączki, codziennie nawet parę razy dziennie. Mimo podaniu wszystkich możliwych antybiotyków nie chciały zniknąć. Bardzo już tym wszystkim zmęczona, nie poddawałam się. Lekarze postanowili wyciągnąć wkłucie centralne i po paru dniach okazało się, że mam w tym miejscu ropnie.. No ale żeby nie było za mało, znaleźli też ropnie w okolicach lewego pośladka. Jeździłam na czyszczenie i zakładanie saczków by ropa nie zostawała w moim organizmie. Lekarze podejrzewali, że to właśnie przez te ropnie są cały czas te gorączki, ale nie.. Bo zbadaniu wątroby usłyszałam że mam mikroropnie i będę musiała jeździć na komore hiperbaryczna by się wszystko unormowało. W końcu udało się, po wielkim bólu przez który musiałabyc już na morfinie wszystko pomału ustąpiło a ja po którymś z kolei pobraniu szpiku mogłam wyjść na jakiś czas do domu - odpocząć. Podjęta decyzja ze strony Pani Doktor, że jadę na konsultacje w sprawie przeszczepu bo na szczęście moim dawcą mógłbyć mój jedyny brat no ale konsultacja nie poszła tak jak wszyscy myśleli. Musiałam podjąć się, jeszcze jednej chemii ponieważ znowu nie było remisji, więc dalsza walka. Bardzo silna chemia, która zaprowadziła mnie na OIOM z powodu niewydolności wielu organów, sepse.. Do trzech dni stan mimo dializ i wielkim silnym leczeniu stan pograszal się... Na szczęście w 6 dniu zaczęłam być swiadoma tego gdzie jestem i co się dzieje.. Straszny ból, strach ale białaczka się wyniosła REMISJA. Czas na przeszczep, który bez wielkich powikłań udał się. Wyszłam po dwóch miesiącach ZDROWA do domu. Zdrowa na 1.5 roku, później znowu usłyszałam tą okropna wiadomość NAWRÓT białaczki, nacieki w kościach które mimo chemii nie znikały. Już miało nie być dla mnie leczenia, ale postanowili poddać mnie radioterapii która trochę pomogła na nacieki, ale w innych miejscach zaczęły się pojawiać nowe. Dodatkowo w szpiku pokazało się 70% tego cholernego robala.. Ostania chemią jaka miałam podaną, miała na celu zabić wszystko.. Zdrowe jak i komórki białaczkowe. W końcu po tak długim czasie leczenia 21-ego grudnia doszło do drugiego przeszczepu szpiku znowu od mojego braciszka.. Nie wiadomo czy to koniec leczenia, na pewno stałe kontrolę co tydzień we Wrocławiu, rezonanse miejsc w którym były nacieki i prawdopodobnie radioterapia która będzie codziennie w Poznaniu .. Kolejny raz proszę Was o wpłacanie symbolicznej złotówki na moje bardzo drogie leki, ciągle dojazdy na kontrolę oraz na inne badania. Bardzo proszę o pomoc moje aniołki i jak zwykle - TRZYMAJCIE KCIUKI ❤️❤️

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 1105

preloader

Komentarze 177

preloader