Witamy wszystkich,

Jesteśmy młodym narzeczeństwem, przygarnęliśmy dwa śliczne kotki w potrzebie. Mama Umi (2,5 lat) oraz synek Tajo (1 rok 4 msc), chcieliśmy zapewnić im dom i bezpieczeństwo. Z miłością nazwaliśmy je symbolicznie. Umi oznacza morze w języku japońskim, ponieważ jest tak bardzo energiczna, a Tajo - oznacza słońce, ponieważ jest cudownym promyczkiem szczęścia. Mamy je ze sobą od lutego, a już tak wiele się wydarzyło...

Krótko po przygarnięciu ich okazało się, że Tajo ma bardzo słabą odporność, spowodowaną ciężką chorobą białaczki, która pochłania duże koszta.

Sfinansowaliśmy tyle ile daliśmy radę, dlatego zwracamy się o pomoc. Wizyty u weterynarza, lekarstwa oraz zabiegi bardzo dużo od nas pochłaniają.

W związku ze słabą odpornością, Tajo jest kotkiem, który wręcz przyciąga do siebie wirusy, które mu zagrażają. Do tej pory zrobiliśmy wszystko aby czuł się jak najlepiej, ale zwyczajnie skończyły nam się zasoby finansowe. Miesiąc temu Tajo przeszedł zabieg sanacji jamy ustnej wraz z ekstrakcją zębów, co również pochłonęło dużo pieniędzy. Niedawno dowiedzieliśmy się, że czeka nas leczenie na wirusa calicivirus oraz kocią chlamydię. Zastrzyki i antybiotyk. Jest to ostatnia szansa dla niego, ponieważ nie jesteśmy w stanie sfinansować kolejnego leczenia. Kotki jak widać są ze sobą bardzo zżyte, co spowodowało, że Umi zaraziła się od Tajo i musimy jej również wyleczyć oczka. Bardzo proszę, o pomoc. Jeśli uda nam się zebrać chociaż połowę z tej kwoty którą podałam, będziemy bardzo wdzięczni. Sytuacja jest jaka jest, liczymy na państwa pomoc <3