Jeszcze mamy w pamięci ten zimny, deszczowy, majowy dzień. Nasza zaprzyjaźniona pani weterynarz wracając ze stadniny, zauważyła dwa błąkające się w okolicach Karczowa psy. Przemarznięte, przemoczone i głodne. Udało się je zabezpieczyć. Jednym z nich był Melon.

Wychudzony, w kołtunach, z niewiarygodną ilością kleszczy.

Po pobycie w klinice, kwarantannie i kąpieli okazał się pięknym, przyjaznym pieskiem w typie trochę sznaucera. Znalazł też szybko kochającą rodzinę, swój władny dom.

Został otoczony miłością i troską, miał wieść szczęśliwe życie jakiego życzymy każdemu naszemu adopciakowi. Niestety przy kolejnym szczepieniu, lekarz stwierdził nieprawidłowości osłuchując serduszko Melona.

Szczegółowa diagnostyka wykazała wadę wrodzoną - przetrwały przewód tętniczy Botalla. W większości psy z tą wada nie dożywają roku, bo powoduje ona przerost serca. Melon ma szczęście, że przeżył prawie 5 lat, ale bardzo liczy się czas...

Bez zabiegu operacyjnego serce będzie ulegało przebudowie, co spowoduje niewydolność mięśnia sercowego, a w następstwie tego śmierć. Opiekunowie Melona nie wyobrażają sobie, żeby nie pomóc swojemu nowemu członkowi rodziny. Do tej pory opłacili kolejne badania, wizyty i konsultacje w klinice. Koszt operacji to kwota przewyższająca możliwości każdego z nas, bo ok 6-7 tys zł.

Znając ilość zwierząt pod naszą opieką i związane z tym koszty ich utrzymania i leczenia, nie poprosili nas o pomoc i starają się sami zgromadzić środki do początku marca, na kiedy wyznaczony został termin operacji. My jednak nie zostawiamy naszych "dzieci" w potrzebie i zdając sobie sprawę, jak trudno zebrać taką sumę, postanowiliśmy zorganizować zrzutkę na ratunek dla Melona.

Bardzo prosimy o wsparcie, każdy grosik się liczy, nawet małe sumy, dodane do siebie pozwolą Melonikowi wrócić do zdrowia. Jest jeszcze młodym 5cio letnim psem i tylko operacja daje mu szanse na normalne, długie życie.