Ile warte jest nasze życie?

Ile warte jest życie człowieka?

Na pewno nie raz każdy zadawał sobie to pytanie a odpowiedź jest nieznaną tajemną wiedzą.

Nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi a zarazem każdy może sobie odpowiedzieć sam w głębi swojej duszy.

Co zatem w życiu jest ważne?

Ja wiem, że ważna jest przede wszystkim rodzina.

Rodzina i zdrowie.

Historia ta ma swój początek daleko daleko wstecz, zanim ktokolwiek mógł się czegokolwiek domyślać. Nasz Tata, bo to o Nim mowa, całe swoje życie poświęcił dla Rodziny. Odkąd pamiętam pracował ciężko by zapewnić dostatni byt naszej Rodzinie, nigdy nie pozwolił by w domu czegokolwiek brakło. Płacił za to cenę czasu - prawie nigdy nie było Go w domu. Jego profesją , która w konsekwencji stała się stylem życia jest dla Niego jazda ciężarówką. Tata jest bowiem od 25 lat zawodowym kierowcą TIRa. Każdy kto choć trochę zetknął się z tym zawodem wie jak trudne i odpowiedzialne jest to zajęcie. A przede wszystkim czasochłonne i wymagające wielu wyrzeczeń. Dla Niego samego ale i dla nas, Jego bliskich. Zawsze gdy wracał z trasy starał się odkupić stracony czas zrzeszając całą Rodzinę na wspólnych kolacjach, a gdy czas pozwolił wypadach na ryby czy po prostu na wspólnie spędzonych chwilach. I gdy nikt z nas nie spodziewał się niczego złego pojawiła się diagnoza: RAK. Zaczęło się jak zwykle niewinnie - bóle brzucha, problemy trawienne. Nikt nie spodziewał się tego co najgorsze. Tata zachorował na raka jelita grubego.

Machina ruszyła.

Pierwszaoperacjato rok 2013.

15-centymetrowy guz wycięty z 40cm jelita, wyłoniona kolostomia.

Sesje wielu ciężkich chemii i wszystko co się z nimi wiąże.

Przerzuty.

Kolejna operacja w której odejmują połowę wątroby z przerzutami to rok 2015.

Kolejne chemie, kolejne przerzuty...

Nieustanna walka. Od czterech lat. To tak tylko w kilku słowach. I tak ile bym słów nie napisała nie oddadzą wszystkich emocji jakie nam towarzyszą.

Tata mimo to nie traci swojego charakteru, jest to niesamowicie silny facet. W miejscu gdzie inny by się załamał On nie zwalnia tempa. Nie poddaje się, dzięki temu jest mistrzem kuchni. To teraz Jego ucieczka i domowa profesja. Nikt nie piecze takich ciast i bułeczek drożdżowych, których nie powstydziłaby się sama Pani Gessler!

Co dzień walczy ale kolejne złe wyniki stają się faktem. Obecnie jest w miejscu gdzie medycyna mówi, że już nic więcej nie może zrobić.

Ale jak to nie może?! Od tego jest medycyna, żeby coś zrobić! Jak można przekreślić cały ten czas, tą długą heroiczną walkę. Jak można przekreślić człowieka, który za każdym razem był tylko mały kroczek za chorobą..?

I przez ogromny przypadek natrafiamy na możliwość wspomagającego leczenia naturalnego które daje nadzieje i mówi: będzie dobrze, jest tak, że jeszcze może być dobrze, ale pojawiają się kolejne problemy. Są nimi PIENIĄDZE.

Cholerne pieniądze.

Ile warte jest nasze życie?

Jak dużo można zapłacić aby żyć?

Można zapłacić wszystkie pieniądze świata jeśli się je tylko ma.

W naszym przypadku jest to 50 tys zł. Tylko tyle i aż tyle.

Tyle kosztuje leczenie, które daje nam nadzieje ale i realne szanse wyleczenia tego wspaniałego człowieka, który ma tak ogromną wolę życia...

Tata Waldek ma 52 lata i jeszcze wiele do zrobienia na tym świecie wśród nas, Jego najbliższej Rodziny. dlatego bardzo prosimy Państwa o wsparcie.