Rysio… Nasz ukochany, rudy wojownik. Ma około 5 lat i od prawie trzech jest z nami – choć nie zawsze miał tyle szczęścia. Zanim trafił pod nasz dach, był samotnym, zmarzniętym kotem na ulicy. Głodny. Z potwornie roztrzaskaną łapką. Lekarze rozważali amputację. Na szczęście udało się ją uratować.

Ryś przetrwał piekło, a potem… dał z siebie wszystko innym.

To dzięki niemu staliśmy się domem tymczasowym. Dzięki niemu wiele kotów dostało drugą szansę na życie. Rysio był jak mama dla maluchów, które traciły swoje rodzicielki. Był przyjacielem dla przerażonych, dzikich kotów, które uczył ufać ludziom. Dla naszych dzieci – terapeutą z miękkim futrem i ogromnym sercem.

Dziś to on potrzebuje ratunku. I nie mamy już czasu.

Z pozoru niewinne zapalenie pęcherza przerodziło się w koszmar – doszło do całkowitej niedrożności cewki moczowej. Mocz cofa się do nerek. To nie tylko ból – to śmiertelne zagrożenie.

Rysio był już cewnikowany – raz, drugi, kolejny... Ale po kilku dniach dramat się powtarzał. Widzimy, jak cierpi. Jak traci radość życia. Jak zamyka się w sobie. Jak z kota pełnego czułości i energii zostaje tylko cień dawnego Rysia.

Kolejne narkozy wyniszczają jego serce. Antybiotyki przestają działać. Płukanie pęcherza moczowego nie przynosi efektu. Nasze możliwości się kończą.

W nocy, w krytycznym stanie, Ryś trafił do kliniki Edina. Tam zapadła decyzja: ostatnią szansą jest skomplikowany zabieg wyszycia cewki moczowej. To jedyna droga, by przerwać ten koszmar i uratować jego życie.

Ale cena operacji i hospitalizacji przekracza nasze siły.

Nie prosimy dla siebie. Prosimy dla Rysia – kota, który ocalił tak wiele innych istot. Teraz on potrzebuje pomocy. I każda, nawet najmniejsza wpłata, przybliża nas do cudu.

Nie pozwólmy mu odejść. Nie teraz. Nie po tym wszystkim, co zrobił dla innych.

Pomóż nam ratować Rysia. Dziękujemy z całego serca.

pełny kosztorys zabiegu oraz kilka paragonów z leczenia: