Bert - psi smutek na drodze do szczęścia
Bert - psi smutek na drodze do szczęścia
Nasi użytkownicy założyli 1 221 851 zrzutek i zebrali 1 336 473 490 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności5
-
Kochani, W związku z tym, że wycięcie guza się nie powiodło, opiekunka Berta zdecydowała, że pozostałe koszty bierze na siebie, a niewykorzystana kwota ze zbiórki Berta zostanie przeznaczona na opiekę nad naszymi pozostałymi podopiecznymi ❤️ Opiekunka Berta jeszcze raz ogromnie dziękuje za całe wsparcie, jakie mu okazaliście. My także dziękujemy bardzo i będziemy to powtarzać - ludzie potrafią być wspaniali! ???????? Pozdrawiamy, podobnie jak Bert i jego koci brat!
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Bert - pies okrzyknięty najsmutniejszym w Schronisku na Paluchu. Przez 12 lat miał marne życie. Adoptowany w 2007 roku, w 2019 znaleziony przy pijanym człowieku - ale nie tym, który go adoptował. Prawowity właściciel nigdy się po niego nie zgłosił. Nie wiemy dokładnie co przeszedł. Do schroniska trafił w złym stanie, wydawało się, że nigdy nie uda nam się poprawić mu humoru. To jedno z tych stworzeń, które kocha swojego człowieka bezgranicznie i równie mocno za nim tęskni. Kilka dni temu Bert poczuł się znacznie gorzej. Trafił do schroniskowego szpitala i widzieliśmy, że gaśnie na naszych oczach. Jednak Schronisko to nie dom, w którym pies ma należytą miłość i opiekę, kiedy czuje się źle. Z nieopisaną pomocą przyszła wolontariuszka Berta - Ania. Nie zastanawiając się ani chwili adoptowała naszego smutaska i pojechała z nim prosto do kliniki. Lista jego problemów zdrowotnych jest bardzo długa, a rokowania są ostrożne. Pogłębia mu się anemia, nie wiadomo, co powoduje kłopoty z wątrobą. Wyniki krwi pokazały pogorszenie henatokrytow, jest szansa, że to niestety krwawienie wewnętrzne. Bert ma bardzo obolały brzuszek i problemy z wypróżnianiem. Dostaje kroplówkę, leki przeciwzapalne, przeciwbólowe, antybiotyki i rozkurczowe. W klinice zostanie na pewno jeszcze 1-2 doby. Pomóżmy Ani sfinansować leczenie, juz wiemy, że może to być około 3000 pln. Dzięki jej ogromnemu sercu Bert ma szanse pokonać wszystkie dolegliwości i cieszyć się nowym, wspaniałym domem, z którego już nigdy nie wróci do schroniska. _______________ Kilka słów od Ani, która adoptowala Berta i której pomagamy go wyleczyć, wraz z informacjami o postępach w leczeniu: Bert Od pierwszego spojrzenia zapamiętałam jego smutek. Jak to możliwe, żeby psia mimika pokazywała tyle rezygnacji, takie poczucie beznadziei? Kiedy dowiedziałam się więcej o jego historii, przestałam się dziwić… Adoptowany, po latach znaleziony na ulicy ponownie trafił do schroniska. Z tego co wiemy, jego życie nie było łatwe. W schronisku Bert chorował na Babeszjozę, ale pokazał, że w tym małym ciałku drzemie dusza wojownika i pokonał chorobę! Było dobrze dosłownie przez kilka tygodni, jednak jego stan znów się pogorszył i po raz kolejny trafił do schroniskowego szpitala. Wiedziałam, że to jest moment, w którym muszę coś zrobić. Adoptowałam Berta, mając nadzieję, że w domu odzyska siły i wolę walki. Niestety był tak słaby, że zamiast do domu, pojechaliśmy do całodobowej lecznicy. Tam już po wstępnych oględzinach okazało się, że jest źle - rokowanie lekarza co do stanu Berta było ostrożne do złego. Bert został w szpitalu, gdzie zrobiono badania krwi, robocze USG i wdrożono intensywne leczenie: antybiotykoterapia, leki przeciwzapalne, przeciwbólowe, rozkurczowe oraz osłonowe. Badania krwi przyniosły dobrą i złą wiadomość - na szczęście nie było powtórki Babesii, ale stwierdzono obecność mikrofilarii. Kolejny dzień i dalsza diagnostyka to informacje o lekkiej poprawie samopoczucia Berta, ale jednocześnie o anemii. Na szczęście na podstawie echa serca lekarz stwierdził, że mikrofilarie raczej nie zaatakowały tego organu, a serce Berta jest w niezłym stanie jak na jego wiek. Następny dzień w szpitalu i pełne USG przyniosły informację o guzie na wątrobie. Ważący niespełna 12 kg Bert ma na wątrobie guz wielkości 10 cm… Ma też zapalenie pęcherzyka żółciowego i trzustki. Jakby tego było mało, guz jest umiejscowiony w takim miejscu, że jego ewentualne wycięcie stwarza ogromne ryzyko uszkodzenia innych narządów wewnętrznych. Po konsultacji z chirurgiem i internistą zapadła decyzja, że operacja w tym momencie to zbyt duże ryzyko. Jednocześnie Bert nabiera sił i wydaje się, że jego stan się poprawia - z pewnością oprócz wdrożonego leczenia mają na to wpływ dobra opieka i spokój."
Bert w dniu adopcji pojechał prosto do Kliniki.
Jedno z niewielu ujęć naszego podopiecznego, kiedy jest wesoły. Pomóżmy mu odzyskać zdrowie i przywróćmy ten wspaniały uśmiech na stałe.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Trzymam kciuki za udaną operację i życzę Wam obojgu uśmiechu po niej :)
Trzymam kciuki, żeby wszystko się udało.
Dla Berta i super troskliwej Ani ????
Dla Barta
trzymamy kciuki za zdrówko dla Berta