Tosia mieszkała od urodzenia w Remondisie, w bazie transportowej. Tam była dokarmiana, w 2020 roku wykastrowana i tak sobie żyła... Jej stan zdrowia znacznie się pogorszył i dzięki Eli trafiła do weta. Ważyła 2 kg, stan paszczy opłakany, katar zaawansowany, futro sfilcowane z braku higieny, zapalenie plazmocytarne opuszek, test FIV + , ale to nie jest wyrok ( mam nadzieje, że jednak błędny). Taka jest kolej, najpierw kastrujemy, później bierzemy odpowiedzialność i kontynuujemy opiekę po pierwszym razie, a są to z reguły leczenia. Wiecie, że podchodzę bardzo racjonalnie, choć decyzje czasami są trudne, jednak zawsze na uwadze mam dobro zwierzęcia, a nie bohaterstwo czyjeś tam. Tosia ma ponad 8 lat, czyli jeszcze życie przed nią, dlatego dostała szansę. W tej chwili jest pod opieką Eli... zmienia się w oczach, je ze smakiem BARF, choć nie znam bezdomniaka, który chciałby odmówić 😜. One chyba wiedzą, co jest dla nich najlepsze. W tej chwili leczymy katar, Tosia dzielnie znosi inhalacje majerankowe i wszystkie inne zabiegi. Przed nią porządki w paszczy, ale najpierw musi zacząć oddychać przez nos. Wstępnie jesteśmy umówione już w nowym roku. Jedzenie jest ode mnie, opieka od Eli, ale na opłacenie fv od Pani Dr. za leczenie , jestem zmuszona prosić o pomoc. Wiem, że się uda, zawsze się udaje 💚 gdyby nie Wy, ach ❤️