id: 29y5g7

Facet, który wszystkim pomagał sam potrzebuje pomocy! / The guy who helped everyone needs your help now

Facet, który wszystkim pomagał sam potrzebuje pomocy! / The guy who helped everyone needs your help now

Nasi użytkownicy założyli 1 083 072 zrzutki i zebrali 1 183 784 290 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności4

  • Już jechaliśmy do szpitala ba operację, gdy dowiedzieliśmy się, że została niestety przeniesiona na przyszły tydzień... Ćwiczeń z cierpliwości cd.
    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Opis zrzutki

Facet, który wszystkim pomagał potrzebuje pomocy!

Jeździcie na motocyklu? A wiecie jak boli złamana miednica? Pewnie nie i obyście nigdy nie wiedzieli...

Jest sierpień, akurat z grupą motocyklistów jestem w Pakistanie, gdy dzwoni Wojtek, uczestnik innej imprezy prowadzonej przez Stevea w Tadżykistanie. Wypadek, złamana miednica, ciężki stan. Nie wiadomo jak będzie. Steve! Najlepiej jeżdżący facet jakiego znam wyleciał z asfaltowej drogi i zatrzymał się na dopiero na kamieniach na poboczu. Nie obchodzi mnie wcale jak to się stało, interesuje mnie tylko co z nim. Jestem od niego tylko 200 km, ale między nami Himalaje, Hindukusz i Pamir. A politycznie Afganistan, albo Chiny. Trafili mu się w ekipie ludzie, którzy zrobili wszystko „co każdy zrobiłby na ich miejscu”. No nie każdy, wielkie Wam dzięki. Poznałem go przed 10 laty, młody Australijczyk pracował wówczas jako wolontariusz w zachodniej Ukrainie – pomagał dzieciakom. Wpadał do Polski na chwilę, został w końcu kilka miesięcy. Zawsze i wszędzie na motocyklu. Zaprzyjaźniliśmy się i pojeździliśmy razem w Afryce, w Azji, nawet w Afganistanie. Wrócił w na Antypody, ale pozostaliśmy w bliskich relacjach. Później podróżowaliśmy razem po Himalajach i Ameryce Południowej, w końcu dołączył do mnie przed rokiem na dobre, zjeździliśmy kawał Azji Centralnej, Wietnam, zrobiliśmy kolejne 20 tys. km po Ameryce Południowej i zaplanowaliśmy sobie fajne lato w Azji.

Przyleciał do Europy mając dwie pary spodni i trzy koszulki, polar i ciuchy motocyklowe. No i tę samą czapeczkę, którą miał 10 lat temu. Uwielbia lody, ale nie kupi tych w McDonalds, bo sprzedają je w jednorazowych kubkach.

Potrafi się wściec, bo ktoś mu do szpitala przyniósł rzeczy w plastikowejtorbie. Ale wszyscy, którzy spotkali Stevea na swojej motocyklowej drodze pamiętajągo jako gościa, który każdemu pomoże. Jegonie trzeba prosić o pomoc: on pierwszy bierze się do zmiany dętki, wieczorem przejrzywszystkie motocykle, nasmaruje łańcuchy i pierwszy czeka z kawąna biwaku. Rano i wieczorem. Nieważne czyjesteś Polakiem, Niemcem czy Hiszpanem, czy jeździsz nową beemką, KTM czy starym„japończykiem” – ten gość to najlepsze co Cię może spotkać na drodze. Sam byłemświadkiem setek takich zachowań. Chętnienapisałbym, że to chodzący wzór tego co nazywamy motocyklowym braterstwem, aleto niestety nie prawda. Steve wciąż nie chodzi.

Transportowano go z tą złamaną miednicą 500 km do szpitala w Duszanbe, trudną górską drogą przez Pamir, z przełęczami powyżej 4000 metrów. Z setkami dziur na każdym kilometrze. Na pewno bolało, ale dał radę. Złamanie okazało się skomplikowane, miednica w strzępach i do tego kilka żeber na dokładkę. Operacja w Tadżykistanie nie wchodziła w grę – dzięki współpracy najbliższych mi osób udało się przewieźć go do Polski. Niezbędny był transport medyczny – 60 tys. USD pokryło ubezpieczenie. Operacja w Otwocku (najlepszy ośrodek w PL zajmujący się miednicami) kosztowała 45 tys. zł. 2 tygodnie temu Steve wyszedł ze szpitala i rozpoczął rehabilitację. W przyszłym tygodniu czeka go kolejna operacja i długa rehabilitacja.

Znamy się 10 lat, ale mało przez ten czas rozmawialiśmy o kasie – nie wiem, czy jest biedny czy bogaty. Głupio mi go pytać na co go stać, a na co nie stać. Bardziej więc czuję niż wiem, że trzeba mu pomóc. Chociażby dlatego, że on za tę pomoc już zapłacił. Zapłacił pomagając innym na drodze, łatając ich gumy, grzebiąc w elektryce, naprawiając palniki w kuchenkach, ucząc jak przejechać przez rzekę, zestrajając zawieszenie, pokazując gdzie najlepiej rozstawić namiot. Wielu spośród tych, których spotkał na drodze nawet nie znają jego imienia i nigdy nie dowiedzą się, że gość ma problem. Wrzucam więc tę informację pomiędzy środowisko adventure, którego ten facet jest ozdobą. Pomiędzy tych, którzy podróżują i tych co o podróżach dopiero marzą. Pokażcie serce facetowi, który ma jaja. Pokażcie mu, że tylko się potknął, a nie przewrócił. Nieważne czy dorzucicie 10 zł czy stówę, ważniejsze jest żeby Steve poczuł, że jesteśmy z nim.

Dziękuję

Krzysztof Samborski

PS Przyczyną wypadku było zablokowanie się tylnego koła w nowym KTM 690. Steve w trudnym terenie pomógł pewnemu Niemcowi na GS1200, który nie był w stanie poradzić sobie z ciężkim motocyklem. Gdy dojechali do asfaltu każdy wsiadł na swój sprzęt. 200 metrów później, gdy wyprzedzał auto, tylne koło KTM się zablokowało. W jego 690-tce zagotował się na zjazdach płyn hamulcowy.

English below:

The guy who helped everyone needs your help now

The guy who helped everyone needs your help now

Are you a motorcyclist? Do you by any chance happen to know how much a broken pelvis hurts? Probably not and may you never know

August, I'm traversing Pakistan with a group of motorcyclists, when I get a call from Wojtek, a participant of another event led by Steve in Tajikistan. Steve's had an accident, broken pelvis, severe injuries. Nobody knows what's gonna happen. Steve, for crying out loud! The best rider I've ever known got catapulted from his bike and hit the rocks on the side of the road. But frankly, I don't care how it happened, I'm only interested in his condition. I'm just 200 km away from him, but there are the Himalayas, Hindu Kush and Pamir between us. And politically it's either Afghanistan or China. Fortunately, there were some wonderful people in his group, who, as they put it, "did everything anybody else would have in that situation." Well, not anybody, and for that I am beyond grateful.I met Steve 10 years ago, a young Australian guy who volunteered in the western Ukraine helping children. He came to Poland for a while, but ended up staying a few months. Always on a motorcycle. We became friends and traveled through Africa, Asia and even Afghanistan. He returned to the Land Down Under, but thanks to social media we still were very close. In later years we traversed the Himalayas and South America, before he finally joined me for good a year ago. We wandered through Central Asia, Vietnam, made another 20 000 km around South America and we planned a nice summer in Asia.

He came to Europe with two pairs of pants three T-shirts, a jacket, motorcycle clothes and a cap. It was the same baseball cap he had 10 years ago. He loves ice cream, but he won't buy it at McDonalds, because it comes in single use cups. Even in hospital, he flips out because someone brought him stuff in a plastic bag. But everyone who crossed their motorcycle paths with Steve remember him as a guy who helps everyone. Noone needs to ask for it, that's just the kinda guy Steve is: he's the first to change your flat tire, he's the one making sure all the bikes are OK every evening, he's the one lubricating the chains and the first person to hand you a cup of coffee at the camping. Morning and evening. It doesn't matter if you are Polish, German or Spanish, if you ride a new BMW, KTM or an old Japanese bike - having Steve by your side is the best thing that can happen to you on the road. I could give you literally hundreds of examples of how helpful, thoughtful and selfless Steve is. I would love to write that this is a walking example of what we call "motorcycle brotherhood", but unfortunately this is not true. Steve still isn't walking.

The hospital in Dushanbe was 500km away, a difficult mountain road through the Pamir, with passes over 4000 meters, hundreds of holes on every kilometer. But Steve made it despite the excruciating pain of his broken pelvis. It turned out that the fracture was complicated, the pelvis shattered and a few ribs broken. The operation in Tajikistan was not an option - thanks to the cooperation of my closest friends I managed to bring him to Poland. Steve needed medical transport - it cost 60,000 USD, but the insurence covered it. The operation in Poland (the best pelvis center in our country) was 45,000 zł (12 000 USD). Two weeks ago, Steve left hospital and started physiotherapy. Another surgery is due next week. Then months of physiotherapy...

We've known each other for 10 years, but we haven't really talked much about the money - I don't know if he's rich or poor. It would be really awkward to ask him what he can or cannot afford. All I know is that I need to help him. At least because he has already paid for this help. There's a debt to be paid back to Steve for his restlessness in helping others on the road, patching their tires, fixing electricity, repairing burners in stoves, teaching how to cross the river, tuning suspensions, showing where to put up the tent. Many of those he met on the road don't even know his name and will never know that now Steve's the one needing help. That is why I decided to share this with you, with all the ADVenture family, because if there's a someone everyone could look up to - it's Steve. Whether you're already an ADVenture rider or still dream of becoming one, show you have a heart to the man who has balls. Show him that this is just another bump on the road, that he didn't fall, but just stumbled a little. It doesn't matter if you chip in 10 USD or a hundred, it is more important for Steve to feel that we are with him.

Thank you

Krzysztof Samborski

PS The cause of the accident was a blocked rear wheel in a new KTM 690. Steve helped a German guy on GS1200 who struggled with a heavy motorcycle in the difficult terrain. When they reached the asphalt, they got back on their own motorcycles. 200 meters later, when Steve was overtaking a car, the rear wheel of his KTM got blocked. It turned out that the brake fluid in his 690 boiled during the downhill rides.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 512

preloader

Komentarze 75

 
2500 znaków