Noc przetrwaliśmy…

Jestem przekonana, że to była kwestia godziny i Iskierka by zgasła na zawsze.Tak zalanego kociaka chyba nie było by z czego ratować.Blada, z niska temperatura, ze sklejonymi  oczkami i strumieniem ropy lejącej się nosem bez pomocy by nie przeżyła kolejnej doby.To maleństwo ma jakieś 4-5 tygodnie jej chudziutkie ciałko waży zaledwie 330 gram.Nie ma siły, słabiutki dzieciak musimy karmić ją  ręcznie, podgrzewać, inhalować i walczyć o jej życie.




Znaleziona przez pracowników jednej z firmy, którzy zareagowali brawa Panowie.Szukali pomocy w okolicznych fundacjach niestety wszyscy przepełnieni a tu liczył się czas.Jako, że prowadzę DT taki swój mały prywatny poprosiłam od razu o dzieciaka.Nie wybaczyła bym sobie, że nie spróbowałam chociaż jej pomóc. Odrazu wpadliśmy na sygnale do weterynarza: kroplówka, leki, higiena oczu i pędem do domu grzać i karmić.




Walczymy innej opcji nie ma Iskierka ma prawo żyć i szanse dostała.

Potrzebujemy pomocy dla maleństwa mleko, środki higieny, suplementy, weterynarz a za chwile będą potrzebne też startery to kolejne koszta a to nie jedyna moja podopieczna.Każdy kto trafia do mnie dostaje opiekę 24h zawsze walczę do końca i tutaj też walka została podjęta.Dzielny dzieciak nie poddaje się widać, że chce żyć, zaczyna otwierać oczka po pielęgnacji i jest bardzo ciekawa otoczenia.Najważniejsze jest regularne karmienie, pielęgnacja i podanie leków, które pomogą malutkiej stanąć na nogi.









Proszę o wsparcie i pomoc dla Iskierki.