Organizuję tą zrzutkę na operację rekonstrukcji krtani mojego syna Viktora. Viki urodził się jako wcześniak, w 36 tyg przez cesarskie cięcie. Nie płakał. Został zduszony przez przedłużający się zabieg. Źródło jego kłopotów zdrowotnych. Odrazu po porodzie został zabrany na intensywną terapię i patologię noworodka i zaintubowany. Gdy Synek miał półtora miesiąca został po raz pierwszy wypuszczony do domu i już od pierwszej nocy razem wystąpiły bezdechy. Z czasem niestety bezdechy się nasilały. Gdy mały miał prawie 4miesiace bezdechy były tak silne że musieliśmy wezwać karetkę w szpitalu zamiast badać dziecku krtań lekarze woleli zrobić dziecku rezonans głowy twierdząc że problem jest w mózgu. Po podaniu znieczulenia ogólnego przed rezonansem synek stracił oddech ale badanie wykonano po czym oddali nam dziecko na oddał neurologiczny niestety po problemach z wybudzeniem się ze znieczulenia wieczorem trafił na intensywną terapię. Tak czy inaczej niestety w 5 miesiącu życia Viktora byliśmy zmuszeni wyrazić zgodę na wykonanie zabiegu tracheostomii... Bez żadnych badań, bez żadnej diagnozy zadecydowano o wykonaniu zabiegu. Żadne nasze prośby jako rodziców nic nie wnosiły. Przez wzgląd na jego zaniedbanie na oddziale wyraziliśmy zgodę... Tracheotomia wykonana błędnie. Przez kolejne niewykwalifikowane osoby należące do polskiej służby zdrowia musiała zostać wykonana retracheotomia... Niby poprawiona. Niby jest lepiej... A tak na prawdę jest tylko trudniej. Kolejny długi czas intubacji, kolejny raz rury ograniczające zdolność oddychania naturalnego a zwiększające zwężenie podglosniowe jakie występuje u naszego dziecka. Żyjemy z tracheotomią już kilka miesięcy. Jednak każdy dzień niestety może skończyć się tragicznie. Viki jest dzieckiem leżącym. Po ciężkich przejściach zafundowanych mu przez lekarzy- tych którzy niby mają chronić nasze zdrowie... Często zdarza mu się wymiotować. Teraz jest to sporadyczne jednak był okres w naszym życiu że... Było bardzo ciężko. Viktor po założeniu rurki i traumie przestał tolerować jedzenie. Mimo prób i zmian mleka zdarzały się dni że wymiotował przy każdym karmieniu oraz pomiędzy. Czyli nawet co godzinę... Każda taka sytuacja mogła prowadzić do zachlystowego zapalenia płuc które mogło się skończyć ponownie oddziałem intensywnej opieki lub nawet śmiercią naszego malucha... Lekarze mają go za królika doświadczalnego. Przecież dziecko niepełnosprawne nie powie. Jedni twierdzą to inni coś odwrotnego... Zbieramy na operację prywatną gdyż nie wierzymy już w narodowy fundusz zdrowia. Również dlatego że nie możemy już dłużej patrzeć jak nasze dziecko cierpi a ludzie którzy mu to zrobili rozkładają ręce. Musimy zebrać fundusze na operację prywatną żeby nasze dziecko miało jakiekolwiek szanse na normalną komunikację ze światem. Jeśli znajdzie się ktoś kto zechcę nas wesprzeć- kto zechcę wesprzeć naszego syna- będziemy bardzo wdzięczni.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Dacie radę, powodzenia!!!❤
musimy. dziękuję bardzo Klaudia 🧡
Powodzenia😘
bardzo dziękujemy 🤍