Pomóż mi wyleczyć "nieuleczalne" i cieszyć się życiem!
Pomóż mi wyleczyć "nieuleczalne" i cieszyć się życiem!
Nasi użytkownicy założyli 1 231 951 zrzutek i zebrali 1 365 661 493 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Cześć!
Z tej strony Patrycja. Po kilku latach nieustannych badań, poszukiwań i nieprzespanych nocy padła diagnoza. Choroba nieuleczalna i to nie jedna. Wszystko zaczęło się jakieś 10 lat temu kiedy razem z mężem staraliśmy się o dziecko. Poronienia, nie udane in vitro było tylko początkiem. wtedy też dowiedziałam się, że choruję na Hashimoto. Od lekarza dowiedziałam się, że nic z tym nie da się z robić i muszę z tym żyć... więc żyłam. Po kilku latach prób i rozczarowań w zasadzie kiedy już straciłam nadzieję na teście pokazały się dwie kreski. To było szczęście nie do opisania. Spełniło się moje i męża największe marzenie. Jednak moje szczęście musiało zostać zakłócone. W trakcie ciąży ciężko zachorowała moja Mama i niestety bardzo szybko zmarła. To był dla mnie ogromny cios. Strałam się jednak myśleć pozytywnie. W końcu nosiłam w sobie swoje upragnione drugie serce. Po porodzie zaczęły się u mnie problemy zdrowotne, które przybrały na sile kiedy to z kolei zachorowała moja babcia. Czułam się jak w matni. Z jednej strony byłam świeżo upieczoną szczęśliwą mamą, z drugiej codziennie nosiłam na barkach ciężar opieki nad babcią, która po śmierci córki popadła w depresję i zupełnie straciła chęci do życia. Po pół roku zmarła. Kolejny cios, który sprawił, że moje ciało zaczęło odmawiać posłuszeństwa. Ciągle bóle stawowe oraz mięśni, a także brak sił do życia odbierały mi radość z macierzyństwa. Bywały dni kiedy wstanie z łóżka i ubieranie było największym wyzwaniem. Ból był nie do opisania... Zaczęłam szukać przyczyn. Efektem tych poszukiwania były słowa "To RZS" Reumatoidalne zapalenie stawów - choroba, której nie da się wyleczyć... a kolejnym ciosem było podejrzenie nowotworu...
Od lat mam też poważne problemy z układem nerwowym, a to jest jedną z przyczyn moich chorób.
Kiedy dostałam kolejną diagnozę w ręce miałam receptę na lek, który miał mi pomóc, jednak lista skutków ubocznych była tak długa... I wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Los się do mnie uśmiechnął. Udało mi się dostać do lekarza, którego celem jest wyleczenie, a nie leczenie. Do lekarza, do którego dostać się na wizytę graniczyło z cudem. Niestety jak to w życiu bywa, ta szansa pociągała za sobą ogromne koszty. Początkowo robiłam wszystko, żeby samej pokryć te wszystkie koszty leczenia, pracowałam więcej, żeby zarobić więcej. A mimo to wydawałam więcej niż miałam...
Zosia Samosia!
Tak o sobie mogę powiedzieć z perspektywy czasu. Nigdy nie chciałam, a nawet nie umiałam prosić o pomoc. Jednak teraz jestem na takim etapie życia, w którym zrozumiałam, że mogę pozwolić sobie pomóc, że to nic złego, że zasługuję na to.
Kuracja, którą stosuję jest bardzo droga, ale równocześnie jest dla mnie szansą na życie w zdrowiu i bez bólu. Szansą na spełnianie się jako matka, żona i kobieta.
Kocham życie, kocham rodzinę, kocham szyć, kocham fotografować. Chcę móc to robić. Chcę być po prostu zdrowa.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Jestem Wam wszystkim ogromnie wdzięczna! Wysyłam do Was podwójnie moc dobroci. Dziekuję!
Arigato
♥️♥️♥️
Będzie dobrze! Trzymam kciuki i posyłam moc pozytywnych energii :)
Bardzo i z całego serca dziękuję. Niech dobro wróci do Ciebie podwójnie 😚♥️
Powodzenia! Trzymam kciuki i dużo zdrowia.
Dziękuję z całego serca i wysyłam do Ciebie moc wdzięczności!