Po raz kolejny walczymy o Królewnę. Tyle razy jej się udało, więc mam nadzieję, że teraz też tak będzie. Królewna ma ciężki koci katar. Ropa w gardle, buzi. Nie może jeść, pić. Bardzo boli. Wygląda jak ludzka angina. Rano temperatura spadła do 36 stopni. Baliśmy się z weterynarzem, że spada, że odchodzi, ale walczy. Do wieczora udało się podnieść temperaturę do 37,2, jednak jej stan nadal jest zły. Ból nie do zniesienia. Dostała leki. Teraz spokojnie leży. Poprawia się nieco, przesuwając w wygodniejsze miejsce. Nie wiemy co będzie dalej, jak zareaguje na leki, czy pomogą, czy zdążą, czy kroplówki wystarczą. Boimy się o nią, o jej życie, ale walczymy. Walczymy z całych sił.

Przyczyną jej choroby jest prawdopodobnie wirus, który przyniosłam z pracy. Moją temperaturę zbił poniżej 35 stopni. Jak nigdy dotąd. Ledwo stoję, ale nie rezygnuję z normalnego trybu życia. Nie mogę. Nie w tej chwili.

Koszt każdej wizyty wynosi od 100 do 150 zł. Odwiedzam weterynarza codziennie. Do tego doszły inne kocie wydatki poniesione w ciągu tygodnia. Zakupione styropianowe budy dla bezdomnych kotów, karma, witaminy. Razem kilkaset złotych.

Wszystko zostało opłacone gotówką, ale potrzeby nie maleją. Potrzeba leków, kroplówek, środków na dalsze wizyty. Dlaczego bardzo prosimy o wsparcie!

Kto zechce wesprzeć dalsze leczenie Królewny? Kto pomoże ocalić jej życie?