Masza-znajda z lasu, z polineuropatią. Wsparcie leczenia.
Masza-znajda z lasu, z polineuropatią. Wsparcie leczenia.
Nasi użytkownicy założyli 1 286 952 zrzutki i zebrali 1 514 599 646 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Dzień dobry,
nigdy nie pomyślałabym, że nadejdzie w moim życiu taki moment, że zamiast sama pomagać będę prosić nieznajomych o pomoc. Ja nawet nie proszę a błagam. W naszej rodzinie zwierzęta stanowią ważną część życia. Wydobywają z nas ogromne pokłady wrażliwości i empatii. Ten rok a dokładnie lipiec i sierpień są dla nas bardzo ciężkie. 3 lipca odszedł od nas po 16 latach, tydzień po diagnozie raka płuc - ukochany piesek Tymi. Całe życie towarzyszyła mu jego rodzona siostra Gabi. Ją też straciliśmy. Fizycznie istnieje, ale Gabusia, zawsze atencjuszka, dziś duszą jest nieobecna. Nie chce być głaskana, ucieka. Od półtora miesiąca tylko śpi i kilkanaście razy dziennie robi obchód całego mieszkania w poszukiwaniu brata. Rozrywa to serce.
Pod koniec lipca nasza najmłodsza zachorowała na polineuropatie, tj. wielokorzeniowe porażenie nerwów obwodowych. Zatraciła swój głos, stopniowo odjęło jej łapki. Niżej opisze jej teraźniejszą sytuację, ale chciałabym abyście państwo poznali również jej przeszłość. Masza to 5 kg kundelek, kilka lat temu znaleziony przy wjeździe do lasu, z końcem października. Pamietam jak dziś…niedziela, przed 17:00, już powoli robi się szarawo… ja uparta chce pojechać jeszcze w „moje” miejsce. I po drodze widzę coś ciemnego, małego, kruchego. To było moje dzisiejsze szczęście. Ale wtedy dygoczące ze strachu, lękliwe, wychudzone nieszczęście. Po około pół godziny udało się ją złapać. Decyzja o zabezpieczeniu jej. Nikt jej nie szukał.
Po zabraniu jej do weterynarza okazało się, w jaki sposób została „zgubiona”- niedawno urodziła, miała ogromne zapalenie uszu oraz problemy z krwawieniem z dróg rodnych. Mając świadomość, że trudno byłoby znaleźć dom, który byłby w stanie podjąć się kosztownego leczenia. Została zaadoptowana. Było ciężko… Nowe mieszkanie, gdzie pozwolą z pieskiem, czas i pieniądze. Po pół roku podczas kastracji okazało się, że ropomacicze prawie ją zabrało. To było już drugie uratowanie jej życia. Po 3 latach spokojnego życia z wydawałoby się zdrowym pieskiem diagnoza - chore serce. Ale psia dziewczyna to jest wojowniczka. 4 lata od złych wieści przyjmuje leki i suplementy. Funkcjonuje prawie jak szczeniaczek, a raczej funkcjonowała…
Pod koniec lipca zaczęła stopniowo chodzić wolniej i sztywniej, dzień później zaczęła po kilku kroczkach siadać i odpoczywać, kolejny dzień zaczęły rozjeżdżać się jej tylne łapki, później również przednie i od 2 tygodni jest leżąca. Ale nie jest jeszcze tak źle. Maszeńka ma czucie w łapkach, zabiera nóżki jak się ja dotyka (bo ona pani niedotykalska po łapkach), mimo stopniowego zaniku mięśni delikatnie próbuje nimi ruszać, ale nie ustoi na nich. Podpiera się na mostku, potrafi zmienić pozycje na bok. Więc wkrótce stanie na tych łapkach i jeszcze będzie się zapierać na spacerku, że ona w prawo a nie w lewo jak pańcie chcą. I to nie jest nasze marzenie, to cel, to jest realne, potrzeba tylko czasu i niestety pieniędzy. Wszystko inne nam sprzyja. Mamy wspaniałego anioła prowadzącego dr Sorokę (niestety jeszcze kilka dni na urlopie), w pierwszych dniach objawowych zostaliśmy „z dworu” przyjęci przez dr Cichockiego ze Szczecina (100 km od nas), specjalizującego się w neurologii. Mamy pełne zaufanie i poczucie troski (dr w kontakcie również mailowym i telefonicznym z nami). Ciocie z Physio Canis Fizjoterapia Zwierząt z Kołobrzegu powciskały Maszkę na wizyty codziennie w tygodniu. Niunia jest już po dwóch razach rehabilitacji. Również ćwiczymy z nią dodatkowo w domu. Niestety w związku z jej niedowładem kończyn mamy doraźny problem z brakiem samoczynnego wypróżniania się oraz opróżnianiem pęcherza (przerwy od około 20 do 40 godzin). Brak tak długo oddawania moczu grozi zapaleniem a co gorsze pęknięciem pęcherza. Cewnikowanie wykluczone z powodu ryzyka zakażenia a mechaniczne opróżnianie pęcherza sporadycznie daje nam efekty. Z tym problemem jeździmy średnio co kilka dni do kliniki całodobowej dr Gugały do Szczecina. Brak słów by opisać jak wdzięczni jesteśmy za jej istnienie. Jak to pisze jest godzina 23:00 a my właśnie jesteśmy w drodze do przychodni.
To wszystko jest okropnie kosztowne. Miesiąc przed choroba leczyliśmy zapalenie pęcherza u Maszy. Pan pocieszając ją powiedział do niej „pan odda każdą złotówkę by Ci pomóc”. Niestety dzisiaj już się prawie to spełniło. W dwa tygodnie wydaliśmy w jej sprawie ponad 5500 zł oraz by móc z nią jeździć takie trasy pilnie naprawilismy auto - koszt 1600 zł.
Wydatki jakie ponieśliśmy znajdują się na zdjęciach poniżej, dotyczą i nadal będą dotyczyć wizyt w przychodniach, przede wszystkim najbardziej kosztownych, związanych z rehabilitacją, przewidywaną na 8 tygodni codziennie to jest wraz z dojazdem 8000 zł. Nadal czekają nas wizyty związane z niezałatwieniem się, wizyty i badania kontrolne, w tym usg, badania krwi i moczu, koszty paliwa, środków higienicznych (schodzi nam bardzo dużo podkładów), kosmetycznych, leków i suplementów. Dochodzi potrzeba kupna zastępczej uprzęży bo szyta na miarę będzie dostępna za 3 tygodnie.
Ja- ta starająca się wiecznie być niezależna chowam dziś swą dumę i zwracam się o pomoc dla naszej kruszynki, która dzielnie walczy. Będę ogromnie wdzięczna za każdy grosz.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.