25 maja 2023 życie wywróciło się do góry nogami. W lutym mąż złamał rękę. Został założony mu gips, który jak się później okaże nie powinien być w ogóle zakładany. Po zdjęciu na wizycie u lekarza mąż powiedział, że ręka go boli przy najmniejszej wykonywanej czynności i puchnie. Lekarz stwierdził, że tak ma boleć tak ma być. Na nastepnej wizycie poprosił o rezonans , podczas której dowiedział się od lekarza , że ma go nie pouczać bo on wie lepiej. Ale dostał. Na kolejnej wizycie weszłam z mężem bo myślałam , że może nie chce mi czegoś powiedzieć, ukrywa coś przede mna. Tam lekarz nawet nie zaszczycił go spojrzeniem nie zapytał czy go boli nie obejrzał reki. Wyszłam w szoku... Po rezonansie i po tym co jest napisane, przelaniu morza łez postanowiliśmy szukać dalej. Udaliśmy się prywatnie do lekarza gdzie na dluza metę po prostu nas na to nie stać ale poszliśmy... Tam dowiedzieliśmy się, że będzie potrzebna operacja. Dostaliśmy namiary na osobę, która się takimi przypadkami zajmuje. Pojechaliśmy na następną wizytę prywata. Trafiliśmy na cudowna osobę, która w końcu zajęła się problemem nie zbagatelizowała go. Wyjaśniła o co chodzi zbadała... Okazało się, że potrzebne będą dwie operacje. Pierwsza płatna bądź mamy czekać kolejne miesiące na NFZ. Niestety zmiany w ręku postępują,mąż odczuwa coraz większy ból. Czekając następne miesiące, może być tylko gorzej....

Nigdy nikogo nie prosiłam o pomoc. Do tej pory radziliśmy sobie sami niestety koszty operacji przerastają nasze możliwości...

Jeżeli ktoś chciałby nam pomóc wesprzeć będę bardzo wdzięczna. Bo nawet ta najmniejszą pomoc przyczyni się do uratowania reki mojego męża...