Od wielu lat niesiemy pomoc bezdomnym kotom na wschodzie Polski.

Czasami pojawiają się znikąd - głodne, przemarznięte, chore, niechciane, ostatkiem sił szukające człowieka, który nie przepędzi, nie przeklnie, nie odwróci wzroku. Koty zabrane przez nas z ulicy często wymagają nie tylko kastracji, ale i kosztownego leczenia - kilkoro z naszych podopiecznych musiało przejść zabieg usuwania zębów, jeden miał uszkodzone oczko, które widać na zdjęciu. 

Nie jesteśmy fundacją, nie mamy domów tymczasowych, w których leczone zwierzęta mogłyby w spokoju odzyskiwać siły, dlatego te najbardziej potrzebujące umieszczamy w płatnym hoteliku w Nisku. Aktualnie przebywa w nim sześć kotów - cieszymy się, że są bezpieczne, że nie muszą już walczyć o przetrwanie, sypiać w zaroślach i szukać resztek w śmietnikach, ale z przerażeniem myślimy o wielomiesięcznym, szybko rosnącym zadłużeniu, które na tę chwilę wynosi niemal 12 tysięcy złotych. 

Bardzo prosimy o choćby najmniejszą pomoc. Każda złotówka nie tylko przybliża nas do spłaty długu i pozwala nam nadal działać na rzecz zwierząt, ale także przypomina, że są na świecie ludzie, którzy potrafią otworzyć swoje serca na istoty najbardziej bezbronne i potrzebujące.