W poniedziałek 18 grudnia około 2 w nocy w naszym domu rodzinnym w Lisowie wybuchł pożar. Obecnie mieszkają tam nasi rodzice oraz brat naszej mamy z niepełnosprawnością intelektualną, który jest pod ich opieką. Pierwszy raz od wielu lat nie spotkamy się tam, by wspólnie cieszyć się świętami.

Mieliśmy dużo szczęścia. Nad pokojem, w którym spał nasz tata sufit wykonany był z drewna. Konstrukcja zawaliła się, a łóżko zajęło się ogniem co sprawiło, że tata się obudził i był w stanie bezpiecznie wyprowadzić resztę domowników na zewnątrz.

Jesteśmy w trakcie oceny zniszczeń, jednak już na ten moment wiadomo, że ogień strawił całą konstrukcję, na której opierał się dach, a okrycie dachu uległo zniszczeniu na skutek wysokiej temperatury. Oznacza to, że konieczna jest rozbiórka dachu i budowa nowego od podstaw. Podczas pożaru wybuchły wszystkie okna na piętrze, co sprawi, że silniejszy wiatr może doprowadzić do zawalenia dachu.

Wszyscy jesteśmy nadal w lekkim szoku, wiemy jednak, że czas działa na naszą niekorzyść. Musimy naprawić dach zanim warunki pogodowe pokrzyżują nam plany i dojdzie do większych uszkodzeń. Jeśli dojdzie do zawalenia dachu możemy stracić wszystko. Ten dom to życiowy dorobek naszych rodziców, wybudowany niemalże samodzielnie przez naszego tatę - bez kredytów i pożyczek, za pieniądze, które tata latami zarabiał na ten cel pracując za granicą. Niestety nie posiadamy tak dużych oszczędności, by samodzielnie pokryć wszystkie koszty naprawy w sytuacji, gdy czas gra tak dużą rolę.

Dostaliśmy już dużo wsparcia i deklaracji pomocy, dlatego postanowiliśmy utworzyć zbiórkę. W tej trudnej sytuacji nawet najmniejsza kwota, będzie ogromną pomocą. Zależy nam na jak najszybszym rozpoczęciu prac związanych z dachem, cała reszta może poczekać.

Dziękujemy wszystkim za wsparcie,

Patrycja, Karolina, Szymon i Kuba.