Tiara, to obecnie 5-letnia klacz, dla której los nie był łaskawy. To kuc connemara, którego przywieźliśmy w październiku 2021 r. surowego, prosto z irlandzkich łąk. Jest niesamowicie kontaktowym koniem z bardzo dobrą i spokojną głową, za człowiekiem chodzi jak pies, uwielbia wylegiwać się na słońcu i biegać po łące. Z tego powodu na takich cudownych łąkach zostawiliśmy ją pod koniec lipca 2022 r. na 3 miesiące. Wróciła z początkiem listopada 2022 r. i… wszystko runęło, choć jeszcze wtedy nie wyobrażaliśmy sobie problemów, jakie nas czekają.

Okazało się że jest kulawa. Zdjęcie rtg, które zrobił wezwany natychmiast weterynarz, pokazało dziurę w wewnętrznej trzeszczce pęcinowej przedniej lewej nogi. Rozpoczęliśmy leczenie, wypełniając skrupulatnie zalecenia weterynarzy - leczenie zachowawcze preparatami i spacerami, fizykoterapia, zabieg przecięcia więzadła pierścieniowego, PRP. Każde kolejne badanie, w tym rezonans magnetyczny, pokazywało pogorszenie.

Choroba postępowała, a powstające wokół trzeszczki stany zapalne powodowały zwapnienia tkanek miękkich. Koszty leczenia, które pokryliśmy, wyniosły ok. 20.000 zł. I było tylko gorzej.

Ostatnią szansą dla Tiary stała się klinika Equitom w Belgii i tam ją zawieźliśmy. Przeprowadzone badania wykazały niezbędność operacji, która odbyła się 18 grudnia. Usunięto fragment kości, nogę ma w gipsie. Koszty badań i operacji to 5.500 euro. Teraz czeka ją 6-tygodniowy pobyt w klinice, a później długa i kosztowna rekonwalescencja. Częściowo koszty operacji i powyższe koszty pooperacyjne nas już niestety przerastają, w związku z czym zdecydowaliśmy się poprosić o pomoc. Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę.

Operacja to dla Tiary nie tylko szansa na powrót do sprawności, ale przede wszystkim szansa na życie. Choroba postępowała i bez operacji Tiara nie miałaby na to życie szans, ponieważ w krótkim czasie nie mogłaby stanąć na nogę.

Dziękujemy każdemu kto zdecyduje się nas wesprzeć. W imieniu swoim i w imieniu młodego kucyka, który chciałby żyć…