Operacja i dalsze badania chorej na nowotwór złośliwy 3,5 letniej Commy
Operacja i dalsze badania chorej na nowotwór złośliwy 3,5 letniej Commy
Nasi użytkownicy założyli 1 226 261 zrzutek i zebrali 1 348 276 153 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności4
-
Mamy kolejną fakturę... :( za zabieg sanacji jamy ustnej z usunięciem 2 zębów i TK głowy. Z Tomografii wiemy, że Comma miała 2 zęby do usunięcia (te, które pani doktor Paulina z Burka podejrzewała, że są objęte resopcją - tak właśnie było! :(). Wiemy też, że z uszkami wszystko ok (było podejrzenie wstępnego stanu zapalnego uchu - widoczne zaczerwienienie), zatoki też ma czyste - jednej strony to dobra wiadomość, z drugiej - wciąż nie wiemy skąd to chrapanie podczas snu...
No i niestety mamy kolejną fakturę, choć klinika weterynaryjna mocno poszła nam na rękę, z uwagi na naszą współpracę.
Mamy kilka dni na zapłacenie faktury, jednak jesteśmy zmuszeni prosić Was o pomoc, gdyż przy tak wielu kotach, którym nieustannie pomagamy (o wielu nie piszemy, ale odbieramy telefony dosłownie całą dobę) i nikomu nie odmawiamy wsparcia! Niekiedy jest to wsparcie w odszukaniu fundacji, która będzie wstanie pomóc, jeśli sami nie możemy udać się w dane miejsce (nasza "siedziba" mieści się w jednej z podkarkowskich wsi), czasem, nie mając chwili do namysłu, po prostu jedziemy, gdzie trzeba odłowić kota. Wspieramy też merytoryczną poradą, gdy jest to potrzebne. A jest nas tylko dwójka :(
Jeśli możesz pomóc nam w opłaceniu kosztów leczenia Commy, my tych pieniędzy nie zmarnujemy! Po kolejnej wypłacie przekażemy chociaż część środków zebranych na ratowanie kolejnego kota, a po następnej jeszcze kolejnego... I tak aż za Wasze wsparcie w leczenie naszej córci pomożemy kolejnym kotom! Tak działa @Kocie Pogotowie
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Comma to przeurocza 3,5 letnia kotka, która odrzucona przez matkę, trafiła do nas, gdy miała niespełna 3 tygodnie życia. Od początku skradła nasze serca, jako maleńki, wychudzony kociak.
Na początku 2020 roku, gdy na świecie (i w kraju) rozpętała się pandemia covid-19, otrzymałam diagnozę ciężkiej choroby i rozpoczęłam trudne fizycznie i obciążające psychicznie leczenie. Aleks wiedział, że zainspirowana moim patronem, zawsze stawiam los "braci mniejszych" na pierwszym miejscu. Dlatego zaproponował adopcję kota, a najlepiej w trudnej sytuacji, po przejściach, bym wszystkie myśli i całą energię skupiła na opiece nad stworem. Szukaliśmy odchowanego kota, starszego nawet, by dać mu kochający, bezpieczny dom, jednak otrzymaliśmy wiadomość od karmicielki bezdomniaków, że jedno z niedawno urodzonych w wiejskiej stajni kociąt (dzieci błąkającej się po okolicy kotki) nie jest karmione przez matkę. Na drugi dzień kociak był już u nas.
Pierwsze tygodnie były ciężkie. Mimo wielu nieprzespanych nocy i wstawania do malucha na karmienie co 2-3 h, masowanie brzuszka itp, gdy sama byłam ledwo żywa po chemii i długich wizytach w szpitalu, ku naszemu i lekarzy zaskoczeniu moje wyniki krwi znacząco się poprawiły. Dzięki tej cudownej maleńkiej koteczce moje sesje chemii wreszcie zaczęły odbywać się terminowo (wcześniej każdorazowo odraczane ze względu na kiepskie wyniki krwi i niebezpieczeństwo podania leków w tym stanie). Lockdown i moja choroba sprawiły, że większość czasu spędzałam z Commą w domu, przez co ogromnie się zżyłyśmy. Comma nieodstępowała mnie na krok, a gdy się źle czułam, zawsze kładła się obok mnie, przytulała, puszczała traktor, dzięki czemu znacznie lepiej znosiłam to wszystko.
Dziś, po 3 latach od mojej diagnozy i rozpoczętego leczenia to ona cierpi na tą wstrętną chorobę i teraz to ja muszę jej pomóc.
Zauważyliśmy ok 1,5 roku temu, że Comma wyskubuje sobie sierść w tylnej łapce i że ma tam coś, co wyglądało, jakby coś sobie wbiła. Dostała maść, miejsce zarosło sierścią i problem zniknął na 1,5 roku. We wrześniu 2023 roku znów zauważyliśmy, że Comma się tą łapką interesuje i znów wyskubała sierść. W międzyczasie zmieniliśmy przychodnię, w której leczymy Commę i tam już zrobiono biopsję (nie wyglądało to poważnie), znów otrzymała maść, na kontrolnej wizycie (już u dermatologa) kolejna biopsja, na której pani doktor zaobserwowała podejrzane komórki, choć nie wskazywały na złośliwe. Wypisy z wizyt zamieszczamy poniżej:
Na jednym ze zdjęć widoczna niewielka zmiana na paluszku, z wyskubaną w tym miejscu sierścią.
Ze względu na moją historię zdrowotnę i można powiedzieć naszą paranoję na wszelkie podejrzane zmiany, po konsultacji z panią doktor Julią zdecydowaliśmy się na wycięcie guzka i wysłanie go do histopatologii.
W zaleceniach mieliśmy wykonanie przed zabiegiem badań: echo serca, morfologia, badanie moczu - skany wyników umieszczamy poniżej.
Na powyższym zdjęciu widać zerwany przez Commę szew założony po operacji wycięcia guza.
Niestety wynik histopatologii wykazał nowotwór złośliwy - mastocytoma (na szczęście niskiej złośliwości). Tydzień później Comma otrzymała termin u onkologa, który podał nam opcję dalszego postępowania.
Powyżej wynik histopatologii guza, a poniżej zamieszczam wypis i paragon z wizyty.
- opcja to tzw. nic nie robienie i czekanie, że może nie odrośnie, zakładając, że nie ma już przerzutów (pierwsze to węzły chłonne, dalej śledziona i wątroba). Na tą opcję, z moją historią zdrowotną nie jestem wstanie się zdecydować, gdyż od wyniku histopatologii nie jestem w stanie spać spokojnie...
- Drugą opcją jest wycięcie paluszka, na którym była zmiana, by wycięcie objęło margines błędu (wycięta zmiana nie objęła wszystkich komórek nowotworowych, więc też nie obejmowała marginesu błędu niestety).
Opcja 2+ obejmuje wycięcie paluszka z histopatologią oraz wykonanie cytologii węzłów chłonnych, śledziony i wątroby. Mimo, iż jest to nowotwór niskiej złośliwości, jest jednak złośliwy, a rak wcześnie wykryty jest uleczalny. Dlatego to właśnie na tą opcję się zdecydowaliśmy, by mieć większą pewność, że zrobiliśmy wszystko, by Commę wyleczyć i byśmy mogli spać spokojnie.
Badania krwi przed zabiegiem musieliśmy ponownie wykonać - poniżej dołączamy skan wyników:
Zamieszczamy również wypis z operacji wraz z rachunkiem za zabieg i zlecone dalsze badania:
Ściskamy wszystkie łapki, by wyniki cytologii były negatywne, a histopatologia paluszka potwierdziła, że ten zabieg jest już wystarczający (usunięcia nowotworu z granicą błędu).
Zdjęcie łapki po amputacji paluszka:
Powyżej zamieściliśmy tylko część rachunków z leczenia zmiany na paluszku Commy (np. nie zamieściliśmy rachunku za pierwszą operację - wycięcie samej zmiany), gdyż naszym celem nie jest zrekompensowanie wszystkich kosztów związanych z leczeniem i opieką nad naszym zwierzakiem. Dotychczasowo poniesione koszty, które rozkładały się w przeciągu 2-3 miesięcy byliśmy w stanie opłacić z oszczędności, jednak ostatnie koszty, są ponad nasze siły. Jesteśmy więc zmuszeni prosić o wsparcie w leczeniu naszej ukochanej koteczki :(.
Otrzymaliśmy wyniki histopatologii pobranego materiału z węzłów chłonnych, śledziony i wątroby oraz wyciętego palusza. Palec, śledziona i wątroba - czysto! :) jednak w próbkach z węzłów z 2 na 5 pobranych znaleziono mastocyty, komórki, które mogą rozwinąć się w postać złośliwą, czyli w mastocytomę, z którą mieliśmy do czynienia na paluszku :(.
Skany wyników załączamy poniżej:
W czwartek (08.02.2024) byliśmy z Commą na kontroli onkologicznej, podczas której znów pobrano biopsję, w obrazie której mastocyty wciąż były widoczne :(. Zarówno w materiale badanym w laboratorium, jak i w materiale pobranym na ostatniej wizycie, mastocyty nie wykazywały cech złośliwości. Jednak sam fakt ich obecności napawa nas niepokojem, gdyż w każdej chwili nowotwór może wrócić :(. Kolejna kontrola za 3 miesiące.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!