Jeśli tu jesteś i to czytasz - dziękuję, dziękujemy! To znaczy, że los zwierząt nie jest Ci obojętny. Wiem, że dla NAS, osób które kochają zwierzęta i sami je posiadają, powyższe zdjęcie jest dramatyczne i niewyobrażalne. Niestety...

Człowiek potrafi zgotować innym istotom piekło na ziemi. Chcielibyśmy się jednak skupić na tych dobrych ludziach, z sercem na dłoni i gotowością niesienia pomocy. Ludzi takich jak Marcin Różalski i jego żona Marta. Ludzi TAKICH JAK TY! Gotowych nieść pomoc i wpłacić przysłowiową ,,złotówkę". 

Marcin wraz ze swoją żoną niejednokrotnie wykupowali konie z rzeźni, niejednokrotnie uczestniczyli w interwencjach, aby odebrać zwierzęta z miejsc, w których przeżywały horror . W swoim gospodarstwie Różalandzie kochają, leczą i sprawują opiekę nad uratowanymi zwierzakami. Potrzeby są naprawdę duże. Oprócz jedzenia, siana, karm, potrzebne są pieniądze... Chociażby na opłacenie leczenia, leków i lekarzy. 

Powiem Wam szczerze, że wielokrotnie siadałam do czytania historii zwierzaków z Różalandu, chociażby na utworzonych przez nich zbiórkach. Próbowałam, zamykałam kartę, znów otwierałam. Chciałam wiedzieć jak najwiecej o tym, co robią i jak działają. Teraz gdy to piszę, łzy lecą mi z oczu. Te historie nie są możliwe do wyobrażenia dla każdego, kto ma serce. Moje pękło. Jednak wiem, że posiadamy dookoła siebie cudowne i wartościowe osoby, które nie przejdą obojętnie obok tej zbiórki.

Pamiętajcie dobro wraca, trzeba je tylko dzielić. 

Dziękujemy z całego serca za każdą wpłatę.

Paula i Krzysiek.