Lepsze życie Festera i Gomeza
Lepsze życie Festera i Gomeza
Nasi użytkownicy założyli 1 260 442 zrzutki i zebrali 1 445 893 683 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności6
-
W zeszłym miesiącu pochorowały mi się wszystkie futrzaki (prawdopodobnie zatrucie karmą), a co za tym idzie - trzeba było wykonać szereg badań.
Było: badanie kału, badanie krwi, USG u Toli i Borysa, bo objawy były najbardziej widoczne u nich.
Niestety z Boryskiem nie jest najlepiej i czeka nas kolejna seria diagnostyki, a Fester i Gomez muszą przejść echo serca przed sanacją jamy ustnej.
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Cześć Wsyskim!
Mam na imię Fester, a ten nieśmiały ziomek obok mnie to mój brat, Gomez.
Od września jesteśmy na tymcasie u cioci, która wyciągnęła nas z brudnej piwnicy i pomogła stanąć na łapki.
Możecie spytać – jak to się stało, że takie maluchy znalazły się same w piwnicy?
Nie do końca wiem jak odpowiedzieć, bo byliśmy bardzo mali, gdy to wszystko się wydarzyło i nie wszystko pamiętam. Teraz wydaje się to złym snem.
Na początku nasze życie było naprawdę fajne – razem z mamą i tatą biegaliśmy wśród drzew, ganialiśmy motyle i buszowaliśmy w wysokich, letnich trawach.
Wieczorami rodzice przynosili nam jedzenie, a rankami uczyli nas polować.
Aż pewnego dnia zostaliśmy zupełnie sami. Czekaliśmy aż nasza mama wróci. Minął cały dzień i noc, a ona nie wracała. Taty też nie było.
W następnych dniach rodzice nie wrócili, a my zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy zdani na siebie.
Bardzo się baliśmy i zaczął doskwierać nam głód. Znaleźliśmy ciemny, ciepły kąt w pobliskiej piwnicy licząc na to, że nic nas nie zaatakuje.
Jednak życie okazało się o wiele trudniejsze, niż przypuszczaliśmy – za dnia na podwórku przeganiały nas wrony, a wieczorami musieliśmy uciekać przed szczurami większymi od nas.
Straciliśmy wszelką nadzieję i już mieliśmy się poddać, gdy pewnego razu nad ranem drzwi do piwnicy otworzyły się i stanęła w nich nasza przybrana mama.
Byliśmy tak głodni, że pomimo strachu daliśmy się spakować do takiej dużej, plastikowej klatki, w której ciocia zabrała nas do domu i nakarmiła, a później zawiozła nas do lekarza.
Przez kolejne kilka tygodni mieszkaliśmy w łazience, bo okazało się, że u cioci są tez inne fajne kotki, a później, gdy już mogliśmy się poznać, zamieszkaliśmy w pokoju. Dostaliśmy własne miseczki, drapaki i prywatne kocyki. WOW!
Nasze przybrane rodzeństwo okazało się naprawdę super i wszystko zaczęło się układać.
Poza jedną rzeczą… zdrowiem. Przez długi czas mnie i Gomeza bardzo bolały brzuszki, Gomez trochę kasłał. Żadne badania niczego nie wykazały i nadal ciocia próbuje rozwikłać tę zagadkę, ale udało się opanować sytuację na tyle, żeby nas zaszczepić i wykastrować.
Teraz jest już prawie dobrze, ale w ostatnich dniach okazało się, że jestem uczulony na kurczaka. Wyobrażacie sobie? Co ja będę teraz jadł ☹
Byłem już na wizycie u dermatologa i ciocia wprowadziła mi dietę eliminacyjną. Efekty są piorunujące. Ciocia mówi, że ceny karmy i wizyt u weta też są piorunujące, ale niczego nam nie odmawia i mówi, żebyśmy się nie martwili.
No, ale ja się jednak martwię ☹
Jestem jeszcze za mały, żeby pójść do pracy, ale chciałbym jakoś dołożyć się do rachunków za jedzenie, żwirek i weta.
Pomożecie?
Dermatog:
Kilka ostatnich rachunków i zestawienie zakupów za ostatnie kilka miesięcy:

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.