Święta, czas w którym ludzie powinni szczególnie pomagać. Tymczasem podczas tzw. pasterki pod kaplicą w okolicy Białej Podlaskiej płakał i biegał do ludzi, bury kotek, którym nikt się nie interesował. Mimo braku warunków nawet na trzymanie na tymczasie kolejnego kota (w domu już siedem innych) uznałem, że pomóc trzeba - chociaż na ile jestem w stanie.

Kocurek, w przybliżeniu ma koło pół roku. Ma cudny charakter - tulaśny, lgnie do człowieka, to bardzo wdzięczny zwierzak. Jest do adopcji, jednak póki co chętnych nie ma, niestety nie miał tego szczęścia urodzić się z długą sierścią czy o rzadkim kolorze futerka.

Mimo, że wciąż mam nadzieję, że uda mu się znaleźć dobry kochany dom, proszę o pomoc w pokryciu kosztów opieki nad kotkiem. Przede wszystkim muszę umówić go na kastrację, poza tym ogólnie trzeba sprawdzić jego stan zdrowia (jak na razie został jedynie odpchlony). Nie wiem ile ostatecznie to wyjdzie, ewentualną nadwyżkę przeznaczę na jedzenie - w końcu kotek coś jeść także musi.

Będę aktualizować po wizytach u weterynarza.

Z góry bardzo dziękuję za pomoc, naprawdę każda złotówka się liczy.

Gdyby ktoś był zainteresowany adopcją kotka, proszę o kontakt w wiadomości.

Edit 1 - Kotek umówiony na kastrację na środę 13/01 , dostał też środek na odrobaczenie

Edit 2 - 13/01 Filip [bo tak roboczo został nazwany] już po kastracji, jeszcze prawdopodobnie szczepienie, nie wiem, czy pozostała kwota nie pójdzie na większą klatkę kennelową, żeby mógł siedzieć u nas dłużej (póki co ma dość małą), bo nadal domu dla niego nie widać :(