Moja historia nie jest długa. W czerwcu zmieniłam pracę, wszystko szło jak najbardziej po mojej myśli. Miałam

zacząć pracę w lipcu, ale pracodawca trochę "zrobił mnie w konia" i nadal czekam - obiecał, że pod koniec października zaczynamy już naprawdę działać. W międzyczasie pojawiały się prace dorywcze, ale to nadal niewystarczająco. Do tej pory żyłam ze swoich oszczędności, ale niestety zaczynają mi się one już powoli kończyć. Dodatkowo, muszę dostać się do lekarza specjalisty (psychiatry), ponieważ mam problemy z lękami, a w przychodni zostałam odesłana z kwitkiem - "proszę przyjść pod koniec listopada, teraz nie mamy miejsc" mimo, że naprawdę potrzebuję pomocy. Biorę też pod uwagę święta, które powoli się zbliżają, a chciałabym chociaż jakieś drobiazgi kupić mojej niewielkiej rodzinie (mama, brat, siostra, siostrzenica (z którą jesteśmy jak siostry - różnica jednego roku, wychowywałyśmy się od małego razem)). Stale szukam czegoś dodatkowego, ale mój plan na studiach jest obecnie beznadziejny (trzy dni od 8 do 18:30) i pracodawcy najzwyczajniej w świecie nie chcą mnie zatrudniać..

Dlatego właśnie bardzo proszę o pomoc, muszę po prostu przetrwać ten miesiąc (pracodawca obiecał, że pod koniec tego miesiąca zaczynam naprawdę pracować, więc w listopadzie powinnam dostać "jakąś" wypłatę). Będę naprawdę bardzo wdzięczna za każdą, nawet najmniejszą pomoc.